Patrząc na skuteczność, którą GKS prezentował w ostatnich spotkaniach mogłoby się wydawać, że ten mecz do łatwych należeć nie będzie. W końcu bramki Stoczniowca broni nie kto inny jak Przemysław Odrobny, uważany za najlepszego polskiego bramkarza. Niestety gdańszczanie mając za swoimi plecami Odrobnego nie byli w stanie przeciwstawić się gospodarzom. Miejscowi gładko pokonali przyjezdnych i przez większość czasu kontrolowali przebieg spotkania. - Przemek Odrobny miał dziś słabszy mecz, ale nie mam do niego pretensji, bo cała drużyna zagrała słabo. Zagrali dziś poniżej swoich umiejętności - komentował po spotkaniu trener gdańszczan, Tadeusz Obłój. W 9. minucie po strzale Sławomira Krzaka GKS objął prowadzenie, ale na tym popis strzelecki tyszan się nie skończył. Odrobnego pokonał jeszcze Ladislav Paciga oraz Tomas Jakes, który mocnym strzałem z niebieskiej zdobył bramkę zaledwie 3 sekundy przed końcem tercji. - W pierwszej tercji zagraliśmy bardzo dobrze i przede wszystkim skutecznie, a tego w ostatnim czasie nam brakowało - chwalił po spotkaniu Dominik Salamon.
W drugiej odsłonie skuteczność GKSu nieco spadła, a Stoczniowiec grał coraz lepiej. - Pierwsza tercja zadecydowała, bo straciliśmy w niej aż trzy bramki, później dostaliśmy reprymendę od trenera i zaczęliśmy lepiej grać - tłumaczył Sylwester Soliński, który zastąpił w bramce Przemysława Odrobnego. Z pewnością odległość, jaką przyjezdni musieli pokonać nie pomogła im w tym spotkaniu. Gdańszczanie wyszli na lód po długiej i męczącej drodze do Tychów. - Po dziesięciu godzinach podróży straciliśmy sporo sił, jednak nie chcę się tym tłumaczyć. Przegrać z GKSem to żadna ujma, ale szkoda, że wynik był aż tak wysoki - mówił trener Obłój. Po świetnym podaniu zza bramki od Romana Šimíčka Ladislav Paciga zaskoczył bramkarza gości i GKS prowadził już 4:0. Po spotkaniu słowacki napastnik nie krył swojej radości - W tym sezonie jeszcze nie strzeliłem dwóch bramek w jednym spotkaniu, po kontuzji nie gram za dużo, więc bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej - komentował Paciga.
W ostatniej odsłonie miejscowi zwolnili tempo gry i widowisko straciło na jakości. - Trzecia tercja była słabsza w naszym wykonaniu, chyba myśleliśmy już o niedzielnym meczu w Oświęcimiu. Chcemy jeszcze powalczyć z Cracovią o pierwsze miejsce w tabeli PLH - tłumaczył słabszą postawę zespołu Paciga. Ta tercja była zdecydowanie najbardziej wyrównana. Goście zremisowali ją z GKSem 1:1, ale nie zmieniło to wyniku. Dla tyszan gola zdobył Jakub Witecki, natomiast honorowe trafienie dla Gdańska zapisał na swoim koncie Mateusz Strużyk. - Jeżeli chce się grać o najwyższe trofea trzeba pokonywać wszystkich - zakończył Dominik Salamon. Najlepszymi zawodnikami spotkania wybrani zostali Sylwester Soliński oraz Ladislav Paciga.
GKS Tychy - Stoczniowiec Gdańsk S.A. 5:1 (3:0, 1:0, 1:1)
1:0 Sławomir Krzak (Radosław Galant, Marian Csorich) 9'
2:0 Ladislav Paciga (Adam Bagiński) 15'
3:0 Tomas Jakeš (Łukasz Sokół, Roman Šimíček) 20' 5/4
4:0 Ladislav Paciga (Roman Šimíček, Tomas Jakeš) 22'
5:0 Jakub Witecki (Josef Vítek, Adrian Parzyszek) 47'
5:1 Mateusz Strużyk (Marek Wróbel, Dawid Maciejewski) 55'
GKS: Sobecki - Kotlorz (2), Gonera (4); Vitek, Parzyszek, Witecki - Sokół, Jakes (2); Bagiński (2), Simicek (2), Paciga - Mejka (2), Csorich; Galant, Garbocz (4), Krzak - Śmiełowski, Maćkowiak, Banachewicz.
Stoczniowiec: Odrobny (Soliński od 21:50) - Kostecki, Mat. Rompkowski (2); Jankowski, Ziółkowski, Strużyk - Smeja (2), Kabat; Steber (2), Skutchan, Mac. Rompkowski - Skrzypkowski, Maciejewski; Drzewiecki (2), M.Wróbel, Chmielewski (2) - Kantor, Kwieciński; Wróblewski, Pesta, Marzec (2).