Krzysztof Podsiadło: To spotkanie miało dwa oblicza. Do momentu straty przez nas trzeciej bramki, gdzie nie wykorzystaliśmy stuprocentowej sytuacji grając w czwórkę nie skontrowaliśmy Stoczniowca. Straciliśmy czwartą bramkę grając w przewadze i zeszło z nas powietrze. Skończyło się to takim wynikiem, jednak jest on troszeczkę za wysoki jeśli chodzi o przebieg spotkania. W sporcie jest tak, że gra się do końca. W poprzednim meczu w Gdańsku przegrywaliśmy dwoma bramkami i udało się wyrównać, ale teraz zeszło powietrze z drużyny. Nie mam pretensji do Marcina Kozłowskiego, gdyż w wielu meczach gra bardzo dobrze. W ostatnim meczu złamał dwa kije i grał pożyczonym kijem
Tadeusz Obłój: Muszę pogratulować koledze za grę w pierwszych dwóch tercjach, gdyż ma takie same problemy finansowe jak my, a ciężko jest motywować przy takich problemach drużynę. Uważam, że media powinny jak najwięcej pisać o tym, że PZHL powinien pomagać biedniejszym klubom. Jak już muszą zawodnicy płacić pieniądze za kary, to niech dadzą drużynom kije. Dlaczego PZHL ma brać pieniądze dla siebie? Rywale grali przez 40 minut, my graliśmy bez Pesty i Błażejczyka, ale graliśmy na cztery ataki do samego końca. W trzeciej tercji chciałem zostawić w szatni Arona Chmielewskiego i nie biorę go do Nowego Targu, gdyż gra tylko do przodu, nie wraca. Żaden trener sobie na to nie pozwoli, bo gra tylko pod publiczkę i pod siebie.