Michał Gałęzewski: W sobotę w Gdańsku osiągnąłeś to, o czym marzy każdy bramkarz - byłeś niepokonany.
Arkadiusz Sobecki: Tak, ale jest to zasługa całej naszej drużyny, która na pewno mi pomagała, że wygraliśmy do zera. Bardzo szkoda piątkowego meczu, że tak się zakończył. Mogło być spokojnie 4:1 i powinniśmy to dowieźć. Ważne że wygraliśmy i to nam się udało.
Jakiś strzał szczególnie trudno było ci obronić?
- Myślę że końcówka była najtrudniejsza, obroniłem strzał który mógł dać bramkę gospodarzom. Przy takim wyniku gdyby padła bramka mogłoby różnie wyglądać. Również w drugiej tercji było trochę ciężkich strzałów.
Fajnie by było, gdyby w hokeju zawsze było tylu widzów co w Gdańsku w piątek (5 tys widzów) i w sobotę (3,5 tys widzów)...
- Oczywiście że tak. Szczególnie w piątek była wspaniała atmosfera na gdańskim lodowisku i można się z tego cieszyć, że kibice przychodzą na tą dyscyplinę. Na każdy mecz powinno przychodzić tylu widzów, bo są bardzo zacięte. Szkoda, że tak słabo hokej pokazuje telewizja, bo mogłaby to być dobra promocja tego sportu.
Spodziewałeś się takiego oporu ze strony gdańszczan?
- Oczywiście, bo jest to młoda, ambitna drużyna, która pozostawia serce na lodzie. Brakuje jej doświadczenia i ogrania. Na pewien sposób mogliśmy się obawiać, że to będą ciężkie mecze i myślałem, że wygramy spotkanie u nas i inaczej się to ułoży.
Nie mieliście w sobie po pierwszym meczu myśli, że źle wybraliście?
- Myślę że nie. Para Podhale - Unia też pokazuje, że również są to wyrównane mecze i szczegóły decydują o wygranej jednej z drużyn. Zarówno Stoczniowiec, jak i Podhale to podobne drużyny, ale wybraliśmy Gdańsk.
Najbliższy mecz jest dla was ważny, bo możecie podejść do niego tak, jak podeszliście do pierwszego meczu - znów każdy oczekuje od was zwycięstwa...
- Jak by tak oceniając, to lepiej nam się gra na wyjazdach, bo jakoś spokojniej rozgrywamy te mecze. Myślę że nie może się powtórzyć ta sytuacja co w pierwszym spotkaniu. Mamy dwa mecze u siebie i nie dopuszczam sobie myśli, że może być powtórka z pierwszego spotkania. Wtedy zadecydował brak koncentracji i treningi tuż przed meczem, teraz gramy coraz lepiej i w sobotę kontrolowaliśmy wynik.
W tym sezonie wiele drużyn ma ogromne problemy finansowe, a hokeiści niektórych zespołów ledwo wiążą koniec z końcem. Nie uważasz, że może to zniechęcić młodych zawodników do uprawiania tego sportu?
- Mam nadzieję że młodzież będzie chciała uczestniczyć w hokejowym życiu, bo jest to bardzo ładna dyscyplina i zawsze się coś dzieje - nawet jak nie ma bramek, to są bardzo ciekawe akcje. Oby jak najwięcej młodzieży próbowało swoich sił w naborach, aby za kilka lat to oni mogli grać w Ekstraklasie i reprezentacji Polski i stanowić o sile hokeja. Problemem są finanse, bo to nie jest tak że sport hokejowy jest tani i wystarczy kupić piłkę i buty, tylko zdecydowanie większy koszt, dlatego potrzebne jest sponsorowanie młodych ludzi, ale jeżeli reprezentacja by coś osiągnęła, to z pewnością wyglądałoby to lepiej.
Problemem jest też chyba to, że praktycznie cały hokej na lodzie to południe Polski, a w tym sezonie najbliższy wyjazd dla Stoczniowca to Sosnowiec...
- Myślę że w przyszłym sezonie awansuje Toruń, jednak mimo wszystko zauważalny jest podział na dolną część Polski, gdzie jest wiele klubów i północ, gdzie jest tylko Toruń i Gdańsk. Trzeba pomyśleć o tym, aby na Pomorzu, czy też na wschodzie lub zachodzie powstał jakiś ośrodek, aby hokej był popularniejszy.
Grając ze Stoczniowcem toczysz korespondencyjny pojedynek z Przemysławem Odrobnym. Macie inny styl, jednak walczycie o miejsce w kadrze.
- Tak to prawda. O tym kto broni w reprezentacji decyduje jednak trener, patrząc kto jest w najlepszej formie i pasuje najbardziej do jego koncepcji. Rywalizacja jednak jest, a każdy chce zająć jak najwyższe miejsce w sezonie.
Na tegorocznych Mistrzostwach Świata czeka was ogromna walka, gdyż rywalizujecie nie tylko o pierwsze miejsce, ale też musicie walczyć by być w trójce...
- Na pewno wszystkie mecze będą decydować o tym w którym miejscu znajdzie się polska reprezentacja. Myślę jednak, że jakoś sobie chłopacy poradzą i może nawet powalczą o grę w Elicie. Mamy młodą drużynę.