Po dwóch wysokich zwycięstwach Comarch Cracovii wszyscy sądzili, że GKS Tychy już się nie podniesie. Tymczasem trzeci mecz pokazał starą hokejową prawdę - w play-off każdy mecz jest inny. I rzeczywiście. W czwartkowy wieczór na lód wyjechali zupełnie inni zawodnicy ubrani w te same koszulki GKS. Gospodarze dobrze się bronili, wyprowadzali szybkie kontry i przede wszystkim mieli w bramce niesamowitego Piotra Jakubowskiego. - Na tym etapie dobra gra bramkarza może wiele pomóc - mówił przed rozpoczęciem finałów trener Pasów. Rudolf Rohaček po trzecim spotkaniu chwalił Jakubowskiego: - Tyszanie świetnie się bronili, a do tego dobrze spisywał się Piotr Jakubowski. Nie gorzej spisywał się jego vis-a-vis Rafał Radziszewski i o wyniku spotkania musiały zadecydować rzuty karne, które lepiej wykonywali gospodarze.
Rywalizacja wraca więc pod Wawel. Podrażnieni gracze Pasów będą chcieli odnieść brakującą im wygraną już w niedzielę. Pomagać w tym będą kibice, którzy z pewnością szczelnie wypełnia lodowisko przy ulicy Siedleckiego. Bilety na to spotkanie rozeszły się w ciągu jednego dnia. - Rozpoczęliśmy sprzedaż w piątek rano i o 16 zostało tylko 500 biletów. W sobotę, tuż po dziesiątej kibice nabyli ostatnie wejściówki na niedzielny finał - powiedział nam Rzecznik Prasowy Comarch Cracovii Przemysław Urbański. Jak widać jest zapotrzebowanie na hokej na wysokim poziomie w Krakowie.
Obie drużyny mają spore ubytki kadrowe. Gospodarze niedzielengo meczu nie będą mogli skorzystać z usług Mariusza Dulęby, który powoli odzyskuje pewną sprawność po meczu z JKH GKS Jastrzębie. W GKS nie wiadomo czy zagra Adrian Parzyszek, który miał problemy z mięśniami brzucha, oraz chory Arkadiusz Sobecki. Jeżeli do zdrowia powróci ten drugi trener Tyszan Jiři Šejba może mieć spory ból głowy w kwestii obsady bramki. Prawdopodobnie między słupkami stanie jednak Jakubowski.
Krakowianie wygrali w tegorocznych play-offach wszystkie mecze na własnym lodzie. Co więcej stracili w czterech spotkaniach jedynie trzy bramki i były to za każdym razem trafienia honorowe ich przeciwników. Czy zatem losy rywalizacji tych dwóch drużyn są przesądzone? Czwartkowe spotkanie pokazało, że niekoniecznie. Jedno jest pewne. Przy Siedleckiego czeka nas co najmniej jedno świetne widowisko.
Spotkanie rozpocznie się o godzinie 20:15. Wszystkie bilety na to spotkanie zostały sprzedane i przed meczem kasy lodowiska będą zamknięte.