Stalowe Pierniki uplasowały się na szóstym miejscu w ligowej tabeli. Takie właśnie było przedsezonowe założenie trenera Nesty Wiesława Walickiego, choć wtedy w rozgrywkach miał być jeszcze zespół KTH Krynica. - Drużyna spełnia moje oczekiwania, ponieważ uzbieraliśmy 13 punktów. Uważam, że to nie jest tak źle - ocenił trener.
W 13. kolejce, pechowej dla torunian, w Sanoku odnieśli najwyższą porażkę w tym sezonie. Czas gry pomiędzy Michałem Plaskiewiczem a Tomaszem Witkowskim trener dzielił po równo. Jednakże po pierwszej tercji ''Plaster'' sam ustąpił z pola walki. - Michał zszedł sam. Miał grać cały mecz, ale po pierwszej tercji poprosił o zmianę. Nie tyle, że się poddał, co miał po prostu już dosyć po 0:4. W meczu z Tychami zagrał Witkowski, a na następny znowu wyjdzie ''Plaster'' - tłumaczył trener Walicki.
Pomimo porażek, Nesta w tym sezonie jest z pewnością zespołem, z którym każdy ekstraligowiec się liczy. Torunianie sprawili już niejedną niespodziankę, doprowadzając z Cracovią do rzutów karnych, czy wygrywając w Tychach. - Z tą samą drużyną, z którą teraz przegraliśmy, zwyciężyliśmy już 5:4. Ale w Toruniu mieliśmy problem ze strzeleniem bramki, nawet tej jednej. Nie mamy takich rasowych napastników, jak GKS, którzy potrafią bramkarza ograć w pojedynku jeden na jeden - stwierdził szkoleniowiec Nesty.
Okienko transferowe zamyka się 20 grudnia. Do tego czasu istnieje jeszcze możliwość zakontraktowania zawodników. Nad tym wciąż rozmyśla klub, a także trenerzy. W ubiegłym tygodniu rozwiązano umowy z Miłoszem Ciesielskim oraz Sebastianem Wachowskim. - Wzmocnienia są niezbędne. Czekam na cokolwiek, bo trochę jest marazm w tym ataku. Jak bramki nie strzeli Przemek Bomastek, czy Arek Marmurowicz, to reszcie przychodzi to bardzo trudno, albo w ogóle. Obrońca oczywiście też by się przydał, ale wszystko wiąże się z finansami, a nie mamy ich aż tyle, żeby szaleć. Przede wszystkim staramy się grać rodzimymi zawodnikami - powiedział Wiesław Walicki.
Te dotkliwe porażki Nesta pozostawiła za sobą. Trener czeka na powrót wciąż kontuzjowanego Kamila Gościmińskiego i Pawła Połącarza, a reszta zawodników zbiera siły o dwa dni dłużej do następnego meczu, który rozegrają we wtorek z MMKS-em Podhale Nowy Targ. - Wiadomo, że to zwycięstwa budują atmosferę. Tychy też miały ostatnio na koncie kilka porażek. Również brakowało im zwycięstwa. Trafili akurat na nas, wysoko przegranych po spotkaniu w Sanoku. Tam też nie wyglądaliśmy za różowo. Już pozbieraliśmy się po tej wycieczce. Częstotliwość meczów jest spora. Dobrze, że z Podhalem nie gramy od razu, a będziemy mieli dwa dni na to, żeby się pozbierać - zakończył trener Nesty.