Nesta Toruń w piątkowym meczu uległa u siebie Ciarko KH Sanok 3:6. - Wiadomo, że najlepiej wchodzi się do drużyny, gdy mecz jest wygrany. Jednak hokej jest grą błędów, my popełniliśmy ich więcej i trzy punkty pojechały do Sanoka. Był to mój pierwszy pojedynek w nowych barwach i na pewno potrzeba więcej zgrania. Mogę zapewnić, że z każdym kolejnym spotkaniem będzie coraz lepiej - powiedział Marek Wróbel w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Toruńscy hokeiści świetnie zaczęli potyczkę z liderem PLH. Po 10 minutach gry i dwóch debiutanckich trafieniach Milana Baranyka prowadzili bowiem 2:0 i nic nie zapowiadało tego, że zakończą mecz bez punktów. - W pierwszych 10 minutach graliśmy bardzo konsekwentnie w obronie, z czego narodziły się dwie identyczne kontry. Milan Baranyk wykorzystał swoje szanse i wyprowadził nas na prowadzenie. Później niestety złapaliśmy trzy kary i z każdej z nich przeciwnik zrobił pożytek. To trochę podcięło nam skrzydła. Sanok to dobrze poukładana drużyna z wieloma doświadczonymi hokeistami, którzy pokazali jak zachować zimną krew, gdy gra się w przewadze. Bardzo szkoda tych bramek, bo na pewno spotkanie potoczyłoby się inaczej, a przeciwnik z biegiem czasu zrobiłby się jeszcze bardziej nerwowy. Jednak my pozwoliliśmy rywalom dojść do siebie i poukładać grę.
Przed Nestą Toruń mecz w Tychach. Ich poprzedni wyjazd na Śląsk był bardzo udany i zakończył się nieoczekiwanym zwycięstwem beniaminka. Jak Marek Wróbel ocenia szanse zespołu w tegorocznych rozgrywkach? - Trenuję z drużyną Nesty od dwóch tygodni i myślę, że już się zaaklimatyzowałem. Teraz czekam tylko na kolejne mecze, aby zgrać się z kolegami z zespołu i wrócić do optymalnej dyspozycji strzeleckiej. Ekipa ma ogromny potencjał, potrzeba jedynie przekonującego zwycięstwa w najbliższych kolejkach, abyśmy dostali energii i uwierzyli w siebie, a wtedy będzie już tylko lepiej. Teraz mecz w Tychach i wierzymy, że uda nam się wejść na zwycięską ścieżkę właśnie tam! - zakończył optymistycznie zawodnik Nesty.