Ciężko mi przejść do normalnego funkcjonowania - rozmowa z Jarosławem Rzeszutko, polskim hokeistą

Prawdziwy szok przeżyli polscy kibice podczas zakończonych niedawno MŚ w Krynicy. Reprezentacja biało-czerwonych po porażce z Koreą Południową nie zdołała wygrać zawodów, a co za tym idzie, nie wywalczyła awansu do wyższej dywizji. O turnieju mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jarosław Rzeszutko.

Michał Kowalski: Nie udało wam się w Krynicy wywalczyć awansu. Przyznacie chyba, że nawet dla was taki wynik jest szokiem?

Jarosław Rzeszutko: Cel był jeden. Awans do wyższej grupy. Niestety nie udało się. Do dzisiaj ciężko mi przejść do normalnego funkcjonowania, ale taki już jest sport. Porażki są również w niego wkalkulowane.

Jakie były pierwsze myśli po porażce z Koreą Południową? Zaskoczenie? Niedowierzanie?

- Przede wszystkim wielki smutek i niedowierzanie.

Prowadziliście w tym meczu 2:0 i wydawało się, że wygrana jest na wyciągnięcie ręki. Co więc stało się z waszą grą w drugiej połowie spotkania?

- Nie tylko my graliśmy w tym meczu. Koreańczycy robią stałe postępy i od początku turnieju było wiadomo, że nie będą łatwym rywalem. Pokazali w spotkaniu z nami niesamowitą determinację i wykorzystali swoje sytuacje. My niestety nie.

Świetnie rozpoczęliście turniej. Może wysokie zwycięstwa nieco was zdekoncentrowały i wprowadziły rozluźnienie?

- Początek rzeczywiście był bardzo udany. Ale jak to się mówi - nie liczy się to, jak się zaczyna, tylko jak się kończy. Teraz już nikt nie będzie pamiętał, że pierwsze spotkania mieliśmy świetne.

Po trzech wysokich triumfach przyszedł ciężki mecz z Australią. Rezultat tego pojedynku też chyba trochę was zaskoczył? Wielu spodziewało się dwucyfrowego wyniku…

- Hokej na świecie idzie do przodu, co było widać na przykładzie Australijczyków. Wielu ludzi nie doceniało ich przed turniejem. Teraz przekonaliśmy się, że są w stanie walczyć z wyżej notowanymi rywalami. Być może za kilka lat będą w stanie z nimi wygrywać.

Co pojawia się w głowie dobrego hokeisty, grającego w niezłym klubie, gdy przychodzi mu się mierzyć z hokejową Australią? Czy mimowolnie nie ma jakiegoś uśmiechu na twarzy?

- Nie ma mowy o lekceważeniu, czy uśmiechaniu się. Do każdego przeciwnika należy podchodzić z dużym szacunkiem, jeżeli tego samego wymagamy w stosunku do siebie. Wynik tego meczu może nie był rewelacyjny, ale wówczas liczyło się dla nas zwycięstwo, po które sięgnęliśmy.

Podsumowując całe zawody, czego zabrakło, by wygrać?

- Zabrakło trochę w każdym elemencie. Wiadomo było, że liczy się tylko mecz z Koreą Południową, a w nim szczęście nie było po naszej stronie. My sami też temu szczęściu nie pomogliśmy i skończyło się tak, jak się skończyło.

Jak ocenisz poziom sportowy drużyn, które zagrały w Krynicy? Zdaje się, że zostały one przez wielu niedocenione…

- Poziom wszystkich drużyn na świecie stale idzie do przodu.

Co możesz powiedzieć polskim kibicom? Na każdym waszym meczu stwarzali świetną atmosferę…

- Kibicom wypada podziękować za atmosferę podczas MŚ w Krynicy. Jednocześnie też ich przeprosić, że mimo ich wysiłku, nie udało nam się wygrać.

Źródło artykułu: