Zawodnicy kończą z hokejem po szkole, ponieważ nie widzą dla siebie w nim przyszłości - wywiad z Matuszem Strużykiem

W ostatnich meczach w obliczu wielu kontuzji w gdańskim zespole przebojem do składu wdarł się Mateusz Strużyk. Co ciekawe ten napastnik jest... trzy lata młodszy od drugiego z najmłodszych hokeistów Stoczni grających w pierwszym składzie! Hokeista po meczu z Comarchem Cracovią, w którym strzelił bramkę i zaliczył asystę opowiada między innymi o swoim pierwszym sezonie w pierwszej drużynie.

Zagraliście bardzo dobry mecz...

- Tak, to prawda. Było to bardzo dobre spotkanie w naszym wykonaniu, końcówka była nerwowa, ale wygraliśmy 7:4 kontrolując wynik spotkania.

Spodziewałeś się, że z takim klasowym zespołem jak Cracovia strzelisz bramkę i zaliczysz asystę?

- Nie spodziewałem się tego, ale moja bramka padła po bardzo ładnej akcji całego zespołu. W pierwszych dwóch tercjach nie szło mi jednak najlepiej, ważne jednak jest to, że udało się strzelić bramkę.

Ten sezon jest dla Ciebie pierwszym, w którym grasz z seniorami.

- Dokładnie tak. Trenerzy mnie wypatrzyli, dali mi szansę i na tą chwilę uważam, że wykorzystuję daną mi szansę.

Zadomowiłeś się w składzie właśnie po meczu z Cracovią na małej hali.

- Właśnie wtedy zagrałem całe spotkanie i udało mi się to. Trzeba jednak podkreślić, że w zespole jest dużo kontuzji i z tego powodu gram.

Strzeliłeś także ważnego karnego w meczu w Bytomiu, który miał miejsce chwilę po tamtym meczu z Cracovią...

- Też mi się udało, trener w tamtym meczu dał mi szanse, trzy grosze dodał kapitan zespołu, który mnie zmobilizował i strzeliłem karnego i wygraliśmy ten mecz.

Wielu kibiców zastanawia się, dlaczego akurat Stoczniowiec ma tyle kontuzji...

- Niestety to jest długi sezon, a my mamy bardzo krótką ławkę rezerwowych. Trzeba praktycznie cały czas grać na trzy piątki, wczoraj na treningu było jedenastu zawodników i nie można było nawet porządnie potrenować...

Oprócz gry w seniorach grasz również w niektórych meczach z juniorami.

- Nasz zespół w juniorach nie ma odpowiedniej liczby osób. Cały czas na mecze jeździmy w dwunastu. Niektórzy zawodnicy po ukończeniu liceum kończą z hokejem, bo nie widzą przyszłości dla siebie w tym sporcie.

Jak oceniasz swoją drużynę juniorską?

- Mam nadzieję, że powalczymy o medal w Mistrzostwach Polski. Przyjdą także koledzy ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego i wzmocnią nas na tym turnieju.

Jesteś z rocznika 1989. Jak to się dzieje, że w składzie nie ma żadnego zawodnika z roczników 1987-88?

- Niestety w Stoczniowcu jest dziura rocznikowa i nie ma zawodników z tych dwóch roczników. Bierze się to stąd, że zawodnicy kończą po gimnazjum, lub po liceum, ponieważ nie widzą dla siebie przyszłości w hokeju. Na Mistrzostwach Polski wzmocnią nas czterej zawodnicy z rocznika 1989, którzy łapią się do Reprezentacji Polski do lat 20, na ostatnich Mistrzostwach Świata był razem ze mną Marek Wróbel.

Dlaczego nie poszedłeś do SMS-u?

- Bardziej na tym zaważyły sprawy osobiste. Miałem matkę w szpitalu, chciałem zostać przy niej i nie chciałem nigdzie wyjeżdżać. Prezes Kostecki zaoferował dobre warunki, z czego jestem zadowolony. Chyba wyszło mi to na dobre, gdyż zadebiutowałem w Ekstraklasie.

Jakie masz plany na przyszłość?

- Na razie podpisałem długoletni kontrakt i moja przyszłość wiąże się ze Stoczniowcem. W tym roku kończę szkołę, chcę zdać maturę i zobaczymy jak to będzie w przyszłości.

Dziękuję za rozmowę.

- Dziękuję.

Źródło artykułu: