Pod koniec II tercji, gdy na tablicy wyników widniał rezultat 1:1 Marcin Słodczyk oddał strzał na bramkę Przemysława Odrobnego. Czy po tym strzale padła bramka? Tego nie dowie się nikt, ponieważ właśnie na tą chwilę awarii uległ monitoring w Hali Olivia i sędziowie nie mogli zobaczyć, czy krążek przekroczył linię bramkową. Wobec tego działacze Naprzodu przesłali protest do PZHL.
- Wiemy, że wynik uzyskany na lodzie nie zostanie zmieniony lecz mimo to postanowiliśmy zdecydowanie zaprotestować. Pomeczowe komentarze gdańskich działaczy pod adresem naszego trenera były zwyczajnie nie na miejscu - powiedział na łamach Dziennika Zachodniego prezes Naprzodu Janusz Grycner.