Gdańszczanie są już o krok od półfinału PLH!

Hokeiści Energi Stoczniowca Gdańsk odnieśli drugie zwycięstwo nad Wojasem Podhale Nowy Targ i do awansu do półfinału play-off brakuje im tylko jednego zwycięstwa. Sobotni mecz był świetną promocją hokeja. Gdańszczanie triumfowali po dogrywce 5:4 (1:1, 0:2, 3:1, 1:0), mimo że po 40 minutach gry byli pewni obaw o końcowy sukces.

Stoczniowcy wystąpili osłabieni brakiem Przemysława Odrobnego (stłuczona kość piszczelowa) oraz Bartosza Leśniaka (wybity obojczyk), ale w obecności 3500 widzów rozpoczęli spotkanie od mocnego uderzenia. Już w 4 minucie przewagę biało-niebieskich na bramkę zamienił Tobiasz Bigos, posyłając krążek nad lodem w długi róg bramki Tomasza Rajskiego. Duża w tym zasługa Macieja Urbanowicza, który jak lew walczył przez dłuższą chwilę w narożniku lodowiska i wycofał krążek do obrońcy. W 10 minucie padło wyrównanie, tym razem to gdańszczanie odsiadywali karę, a mocno z dystansu uderzał Rafał Sroka. Później zdecydowaną przewagę posiadali gospodarze, ale nie potrafili jej udokumentować skutecznym strzałem. W 12 minucie w tym samym czasie na ławkę kar powędrowało dwóch nowotarżan. Gdańszczanie przez pełne dwie minuty grali w podwójnej przewadze, ale Rajskiego nie pokonali. Szczególnie aktywny był Michał Smeja, który kilkakrotnie uderzał z dystansu. Po jednym z jego strzałów przyjezdnych uratował słupek. Stoczniowiec mógł też prowadzić po rajdzie Wojciecha Jankowskiego. Skrzydłowy trzeciej formacji wymanewrował Rajskiego, ale ponownie na przeszkodzie stanął ? słupek. Chwilę wcześniej stuprocentową okazję bramkową miał Mateusz Strużyk, ale z bliskiej odległości nie podniósł krążka i bramkarz ?Szarotek? skutecznie interweniował parkanem. Kolejny raz kibice podnieśli się z miejsc w ostatnich sekundach odsłony. Roman Skutchan miał przed sobą praktycznie pustą bramkę, lecz zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i w ostatniej chwili kija podłożył mu jeden z nowotarskich obrońców.

W II tercji kibice liczyli, że Stoczniowiec w końcu poprawi swoją skuteczność. Do głosu doszło nieoczekiwanie Podhale i sytuacja wymknęła się gospodarzom spod kontroli. W 27 minucie prowadzenie ?Góralom? dał Martin Voznik. Na bramkę Sylwestra Solińskiego sunęła fala ataków, ale popularny ?Solo? nie dał się przechytrzyć. Jednak w 38 minucie musiał skapitulować po raz trzeci. Crossowe podanie do Łukasza Wilczka zmyliło Solińskiego, który nie zdążył się przygotować do obrony jego strzału i krążek zatrzepotał w siatce.

III tercja przyniosła emocje, jakich od dawna w ?Olivii? nie było. Podhale zaczęło ostrożnie w defensywie i taka taktyka przynosiła efekt do 47 minuty, kiedy to worek z bramkami rozwiązał Jankowski. Krążek w strefie neutralnej przechwycił Bigos, rozprowadził akcję, a Jankowski strzałem w długi róg z ostrego kąta kompletnie zaskoczył Rajskiego. Kolejna zmiana tego zawodnika po niespełna dwóch minutach przyniosła wyrównanie. Tym razem Jankowski, mając przed sobą pustą bramkę, celnie dobił strzał Mikołaja Łopuskiego. Gdańszczanie niesieni głośnym dopingiem publiczności byli na fali i szturmowali bramkę Rajskiego. W 52 minucie objęli prowadzenie, grając ? w osłabieniu. Do wystrzelonego od bandy krążka dopadł Josef Vitek i po chwili miał już przed sobą tylko bramkarza Podhala. Mimo że Czech był faulowany przez Dmitrija Suura krążek znalazł się za linią bramkową. Nie był to jednak koniec emocji sobotniego wieczora. W 53 minucie na strzał zza niebieskiej linii zdecydował się Sroka, a nieprzygotowany Soliński nawet nie zareagował i było 4:4. Wynik nie uległ zmianie i po regulaminowym czasie był remis.

W dogrywce tuż po wznowieniu składną akcję przeprowadziły ?Szarotki?, ale zabrakło wykończenia. Kolejne minuty to dominacja ?Stoczni?. Gdańszczanie czterokrotnie strzelali na bramkę Rajskiego i dopiero piąte uderzenie było skuteczne. Bohaterem ?Olivii? został Vitek, który po pozornie niewinnie wyglądającej sytuacji urwał się dwóm obrońcom, objechał Rajskiego i dopełnił formalności. W gdańskim obiekcie nastąpiła eksplozja radości.

Podopiecznym Henryka Zabrockiego należą się wielkie słowa pochwały. Po 40 minutach znajdowali się w nienajlepszej sytuacji, a mimo to pokazali wielki charakter, wole walki i serce do gry. Stoczniowiec w serii Best-of-five prowadzi już 2-0. Kolejne dwa spotkania odbędą się jednak pod Tatrami. Wtorek i środa.

Energa Stoczniowiec ? Wojas Podhale 5:4 dogr. (1:1, 0:2, 3:1, 1:0)

1:0 Tobiasz Bigos (Maciej Urbanowicz) 4? PP

1:1 Rafał Sroka (Marian Kacir) 10? PP

1:2 Martin Voznik (Sebastian Łabuz) 27?

1:3 Łukasz Wilczek (Marek Priechodsky, Krzysztof Zapała) 38? PP

2:3 Wojciech Jankowski (Tobiasz Bigos) 47?

3:3 Wojciech Jankowski (Mikołaj Łopuski) 49?

4:3 Josef Vitek (Mateusz Rompkowski) 52? SH

4:4 Rafał Sroka (Marian Kacir) 53? PP

5:4 Josef Vitek (Roman Skutchan) 63?

Energa Stoczniowiec: Soliński; Rompkowski (2) ? Pospisil, Skrzypkowski ? Bigos (2), Smeja ? Kostecki; Skutchan (4) ? Rzeszutko ? Vitek, Furo (4) ? Urbanowicz (2) ? Strużyk, Łopuski ? Wróbel ? Jankowski.

Wojas Podhale: Rajski; Sroka (2) ? Wilczek (2), Suur (6) ? Priechodsky, Łabuz ? Piotrowski, Dutka (2) ? Galant; Różański ? Zapała (4) ? Kacir, Podlipni ? Voznik ? Baranyk, Malasiński ? Biela ? Batkiewicz, Łyszczarczyk ? Sulka (4) ? Gruszka.

Kary: 14 min ? 20 min

Strzały: 38-28 (15-7, 7-12, 11-8, 5-1)

Sędziowali: Wolas (Oświęcim) ? Breske (Jastrzębie), Smura (Katowice)

Autor relacji: Przemysław Tutaj

Komentarze (0)