Aż trudno w to uwierzyć: Muammar Kaddafi sponsorował niemieckich hokeistów

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

Kaddafi był miłośnikiem sportu, wspomagał finansowo m.in. włoskie zespoły piłkarskie, w których karierę próbował zrobić jego syn - Al-Saadi. Działacze Perugii, Udinese i Sampdorii zainkasowali w sumie setki tysięcy dolarów. Szefom niemieckiego klubu hokejowego wydawało się więc, że trafili na sportowego filantropa. Mylili się. Kaddafi poprosił ich o jedną, z pozoru małą, przysługę. - Oferuję 900 tys. marek za sezon, a na waszych trykotach pojawia się napis: "Zielona Książka" - usłyszeli od libijskiego przywódcy.

- Zgoda - odpowiedzieli i szczęśliwi wrócili do Niemiec.

4 grudnia 1987 roku podczas meczu ECD Iserlohn z SB Rosenheim doszło do skandalu. Gospodarze wyjechali na lód z logiem "Zielonej Książki", reklamy tego wydawnictwa pojawiły się również na bandach otaczających boisko.

Fot. sportmuseum.de Fot. sportmuseum.de
"Sodoma i Gomora" - napisał następnego dnia dziennikarz "Der Spiegel". Błyskawicznie zareagował również minister spraw wewnętrznych, Friedrich Zimmermann. - To, co na początku wyglądało jak żart, okazało się rażącym naruszeniem neutralności politycznej sportu - grzmiał podczas nadzwyczajnego posiedzenia niemieckiego rządu.

Wokół hokeistów Iserlohn rozpętała się burza.

Zamach na berlińską dyskotekę

- O co wam chodzi? - Weifenbach udawał niewiniątko. - Książka, jak książka, przecież możemy ją reklamować.

Kontrowersyjny biznesmen musiał wiedzieć, że "Zielona Książka" to spis politycznej filozofii Kaddafiego, którą libijski dyktator chciał zaszczepić na całym świecie. Książka nie była zakazana w Niemczech, ale zaledwie kilkanaście miesięcy wcześniej (w kwietniu 1986 roku) w berlińskiej dyskotece "La Belle" libijscy terroryści dokonali zamachu. W wyniku eksplozji zginęły dwie osoby (Turczynka i amerykański żołnierz), 28 odniosło ciężkie rany (jedna później zmarła), a u 250 poszkodowanych stwierdzono pęknięcie błony bębenkowej ucha.

Niemiecki Trybunał Federalny potwierdził polityczny charakter zamachu i oskarżył Libię o współudział. Trudno się dziwić, że kiedy w tak napiętej atmosferze na koszulkach hokeistów pojawiła się reklama dzieła Muammara Kaddafiego, niemieckim politykom puściły nerwy. - Jak trzeba być bezczelnym lub naiwnym, aby mając w pamięci tragedię setek rodzin rozmawiać z tym zbrodniarzem, brać od niego pieniądze i jeszcze publicznie chwalić się podpisaną umową - Zimmermann nie zostawiał na prezesie ECD Iserlohn suchej nitki.

Tajne głosowanie w szatni

Weifenbach nawet nie chciał słyszeć o tym, że ma zerwać umowę z Kaddafim. Kilka dni później jego zespół pojechał na mecz do Frankfurtu. Atmosfera była coraz bardziej niebezpieczna. Kibice zagrozili hokeistom z Iserlohn, że jak drugi raz założą trykoty z reklamą "Zielonej Książki", to zostaną zaatakowani. - Zlinczujemy was - przywódcy kibiców zespołu z Frankfurtu nie ukrywali na łamach prasy swojego agresywnego nastawienia.

Przed meczem w szatni ECD Iserlohn doszło do tajnego głosowania. Hokeiści oraz sztab szkoleniowy - wbrew prezesowi klubu - postanowili jednogłośnie (!), że już więcej nie założą koszulek z tym kontrowersyjnym logiem. Wyjechali na lód w starych koszulkach. Kilka tysięcy kibiców przez kilkanaście minut biło im brawo. Na stojąco. W ten sposób zakończyła się jedna z najbardziej kontrowersyjnych "umów sponsorskich" w historii sportu. Kilka tygodni później zespół z Iserlohn zbankrutował i został zdegradowany do drugiej ligi.

Co ciekawe, na zgliszczach tego klubu powstał (w 1988 roku) ECD Sauerland. Swoją - bardzo ważną! - cegiełkę w odbudowie potęgi tej ekipy odegrali... Polacy. Jerzy Christ, Jędrzej Kasperczyk, Ireneusz Pacula czy Tadeusz Obłój wyjechali do Iserlohn w gorących latach 1988-90, kiedy w Polsce następowały zmiany ustrojowe. Ten ostatni był nawet trenerem klubu, który najprawdopodobniej już do końca świata będzie kojarzony z Kaddafim.

Marek Bobakowski

Zobacz wideo:

"Nie możemy tylko się cieszyć. Trzeba też wyciągnąć wnioski"
 
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×