Michał Gałęzewski: Rywalizację ze Stoczniowcem udało wam się zakończyć już po czterech meczach...
Michał Piotrowski: Zgadza się. Po czwartym meczu muszę powiedzieć, że nie przypuszczałem że tak będzie to wyglądało. Przyznam jednak, że mecze były bardzo ciężkie. Wydawało mi się, że może się wszystko skończyć nawet w sześciu meczach, bo Stoczniowiec zaprezentował się z bardzo dobrej strony i szczególnie w Gdańsku postawił poprzeczkę bardzo wysoko. Chłopaki walczyli zarówno w sobotę, jak i w niedzielę. Podczas niedzielnego spotkania zaczęliśmy od dwóch bramek w plecy na początku, ale zmobilizowaliśmy się i wyciągnęliśmy wynik.
Po pierwszej tercji niedzielnego spotkania nie zanosiło się na to, że to właśnie wy wygracie...
- Tak, to prawda. W pierwszej tercji nie wiedzieliśmy co się dzieje. W szatni powiedzieliśmy sobie jednak, że bierzemy się ostro do gry i zapominamy o pierwszych dwudziestu minutach, bo są jeszcze dwie tercje. Porozmawialiśmy z chłopakami i wyciągnęliśmy odpowiednie wnioski z tego.
Zdobyłeś w niedzielę bramkę. Jak byś ją opisał?
- Kawał roboty wykonał Mariusz Dulęba i składają się ręce do oklasków na to, co zrobił. Przechwycił krążek, pokazał że będzie strzelał i wyjechał do niego Przemek Odrobny. Podał mi krążek na bok i strzeliłem do pustej bramki. Wielkie brawa dla Mariusza i dla całej drużyny za niedzielny mecz.
Bilans meczów ze Stoczniowcem, to 4:0, jednak bilans Cracovii w play-offach to już 7:0, bo jako jedyni wygraliście też wszystkie spotkania ćwierćfinałowe...
- W pierwszej rundzie z Jastrzębiem wygraliśmy 3:0, ale te mecze nie należały do łatwych. Na dzień dzisiejszy liga jest tak wyrównana, że nie ma łatwych spotkań. Jastrzębie zagrało bardzo ładny hokej, Gdańsk tak samo. Bardzo się cieszymy z awansu i zobaczymy co będzie dalej.
Jesteście bardziej doświadczoną drużyną niż Stoczniowiec. Czy to zaprocentowało w meczach z Gdańskiem? W sobotę nikt się na minutę przed końcem meczu nie spodziewał, że wygracie. Podobnie było w niedzielę przed 38 minutą...
- Nie wiem co się stało z drużyną z Gdańska, bo tam nie gram. Może przyszło jakieś rozluźnienie i chłopaki się poczuli zbyt pewnie, że wygrali mecz? Spotkanie trwa 60 minut i gra się do końca, do ostatniej sekundy. Dwa mecze w Gdańsku przegrywaliśmy 0:2 i oba spotkania udało się wygrać. Wielkie brawa za to dla chłopaków.
W rywalizacji z Zagłębiem Przemysław Odrobny dwukrotnie miał shootout, a wy zaaplikowaliście mu w każdym meczu po kilka bramek...
- W drugim meczu w Krakowie padło pięć bramek, ale zagraliśmy wtedy bardzo dobry mecz i uważam, że tamto spotkanie było najłatwiejsze z całej serii. Gra jednak cała drużyna. Przemek to świetny bramkarz i nie można zwalać winy na niego. Z sezonu na sezon zarówno on, jak i cała gdańska drużyna potwierdza swoją klasę.
Czy biorąc pod uwagę cały sezon w waszym wykonaniu uważasz, że zasługujecie na Mistrzostwo Polski?
- Myślę, że tak. Na pewno zasługujemy na finał, a czy na mistrzostwo? Czas pokaże. Ten sezon był dla nas ciężki, mieliśmy problemy z lodowiskiem, wybuch. Jeździliśmy po innych lodowiskach, nękały nas kontuzje i to, że awansowaliśmy do finału cieszy. Mecze w finale będą bez wątpienia bardzo ciężkie. Na dzień dzisiejszy nie wiemy z kim zagramy w finale.
A z kim byś wolał?
- Nie chciałbym tu spekulować z kim bym wolał grać, bo jeżeli chce się zdobyć tytuł Mistrzów Polski, to trzeba wygrać z każdą drużyną.
Czy według ciebie wasz ostatni rywal, Stoczniowiec zdobędzie w tym sezonie medal?
- Na dzień dzisiejszy nie wiem z kim zagrają. Uważam jednak, że niezależnie od tego mecze o brązowy medal będą bardzo wyrównane. Ciężko tak rokować, bo nie chciałbym mówić która drużyna co zdobędzie, lub nie. Zobaczymy co pokażą mecze.
Co sądzisz o współpracy z Bondarevsem?
- Jest to bardzo dobry obrońca, który występował w reprezentacji Łotwy i grał na Igrzyskach Olimpijskich. W niedzielę to, co zrobił przy czwartej bramce... Ręce same się składają do oklasków. Podobnie było w sobotę. To, że mamy takiego obrońcę cieszy, bo jest on solidny i można na niego liczyć w trudnych momentach.
W pierwszej lidze grają rezerwy Cracovii. Czy mimo, że przegrywają większość spotkań to dobre dla was, aby było takie zaplecze?
- Uważam, że na dzień dzisiejszy jest to dobry pomysł. Chłopcy są zdecydowanie najmłodsi w pierwszej lidze, będący w wieku juniorów starszych, juniorów młodszych. Teraz przegrywają wysoko mecze, ale grają z dużo lepszymi zawodnikami od siebie. Uważam, że wyciągną wnioski i w przyszłym roku będzie coraz lepiej. Już jednak w tym sezonie wygrali dwa mecze i jeden zremisowali. Na przyszłość to będzie dobrze rokować - niech się chłopaki ogrywają.