- Według najbardziej pesymistycznych szacunków to 16 milionów złotych, według bardziej optymistycznych w przedziale od 11 do 12 milionów. Już rozpoczęliśmy w związku realizowanie programu oszczędnościowego, choć oczywiście wiadomo, że będzie on trwał przez kilka lat - podkreślił prezes PZHL, cytowany przez Polską Agencję Prasową.
Długi narastały w związku od 2005 roku. Ówcześni prezesi bardzo optymistycznie podchodzili do wyników reprezentacji. Dlatego łatwo wydawali pieniądze, a gdy ich już brakowało, to po prostu brali pożyczki. Liczyli, że uda się je spłacić, gdy kadra zacznie osiągać dobre rezultaty na arenie międzynarodowej.
Dzięki temu mieli przyjść nowi, bogaci sponsorzy. Tak się jednak nie stało. Mimo zatrudniania zagranicznych szkoleniowców reprezentacja nie osiągnęła znaczących sukcesów. Sponsorów zatem nie pozyskano, a przecież wysokie kontrakty trenerów z zagranicy trzeba było spłacać. Dług zatem narastał.
Teraz w związku jest już nowy prezes (Mirosław Minkina zastąpił pod koniec października Piotra Demiańczuka). Zadłużenie nie zniknie jednak od razu. Spłacanie potrwa długo. Mirosław Minkina podkreślił na posiedzeniu komisji, że nawet 10 lat, o ile wcześniej nie pojawi się bardzo poważny sponsor.
Takiego na razie brakuje, ale jest pewne światełko w tunelu. W niedzielę, jak informują dziennikarze Polskiej Agencji Prasowej ma zostać podpisana umowa z pierwszym nowym, prywatnym sponsorem.
ZOBACZ WIDEO: Włodzimierz Zientarski wspomina wypadek Kubicy w F1. "Jego ojciec wybiegł ze studia"