Orlik Opole na krawędzi upadku. Zawodnicy czekają na pieniądze i walczą o przetrwanie klubu

PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu na pierwszym planie:  Bartłomiej Bychawski
PAP / Grzegorz Momot / Na zdjęciu na pierwszym planie: Bartłomiej Bychawski

Rywalizujący w Polskiej Hokej Lidze Orlik Opole znalazł się na krawędzi upadku. Klub potrzebuje 250 tysięcy złotych, by przetrwać styczeń. W pomoc zaangażowali się czekający na pieniądze zawodnicy, którzy sami chodzą z ofertami po sponsorach.

Sytuacja Orlika Opole jest fatalna. Klub zmaga się z ogromnymi problemami finansowymi, a w rozgrywkach Polskiej Hokej Ligi walczy o utrzymanie. Zadłużenie jest tak duże, że kilku zawodników już rozwiązało kontrakty. Opolski klub potrzebuje ćwierć miliona złotych, by unormować swoją sytuację. Działacze i hokeiści liczą na pomoc miasta, które przekazując dotację może uratować klub.

- Sytuacja klubu jest trudna. Są zaległości finansowe i ogólnie staramy się jako zawodnicy, by ten klub jeszcze istniał. Pozyskujemy sponsorów, liczymy też na pomoc miasta, bo jeżeli będziemy mieć wsparcie, to nam się uda. Jeżeli nie, to będzie bardzo ciężko, by Orlik Opole dalej funkcjonował - powiedział hokeista opolskiego klubu, Bartłomiej Bychawski.

Zawodnicy Orlika wpadli na pomysł zorganizowania zbiórki w internecie. Celem jest zebranie 50 tysięcy złotych, które pomoże w funkcjonowaniu klubu. Akcja zakończyć ma się wraz z końcem stycznia. "Znaleźliśmy się w bardzo trudnej sytuacji finansowej, lecz nie zniechęca nas jako zawodników to do poddania się i chcemy walczyć do samego końca. Potrzebujemy pieniędzy na kije hokejowe, opłacenie sędziów, uregulowanie zaległości za mieszkania, na karty transferowe i inne stałe wydatki" - czytamy w opisie zrzutki.

- Celem jest jak najszybsze uzbieranie tej kwoty, by do lutego klub mógł przetrwać. Mniej więcej połowę potrzebnych środków staramy się uzbierać od sponsorów, a 50 tysięcy poprzez internet. Ludzie zainteresowani wpłacają, a niekoniecznie są to firmy, tylko osoby prywatne. Wpadliśmy na pomysł, żeby założyć zrzutkę. Każdy z nas ma nadzieję, że klub przetrwa - dodał Bychawski.

ZOBACZ WIDEO Konsekwencja Stocha kluczem do wielkich sukcesów. Dziennikarze zwrócili uwagę na jeden szczegół

Potrzebne jest aż 250 tysięcy złotych. W lutym klubową kasę ma zasilić przelew od głównego sponsora - Polskiej Grupy Energetycznej. Zawodnicy nie chcą jednak czekać. - Niby ma być transza od PGE, ale nie jest wiadomo ile w tym prawdy. Póki nie ma pieniędzy, to nie można mówić, że coś będzie. Do lutego też potrzebujemy jakieś pieniądze. Nie jest tak, że możemy czekać dwa-trzy tygodnie, my potrzebujemy pieniędzy na już, by wszystko mogło funkcjonować. Nie możemy tyle czekać - przyznał Bychawski.

Jeśli klub nie uzbiera pieniędzy, 1 lutego zostanie ogłoszona upadłość. Zawodnicy i trenerzy nie zamierzają łatwo się poddawać i walczą o to, by hokej w Opolu przetrwał. - Radzimy sobie jak możemy. Jeden drugiemu pomaga. Chodzimy po sponsorach, których znamy prywatnie. Niektóre firmy już pomogły, do innych zamierzamy zwrócić się o pomoc. Mamy nadzieję, że grosz do grosza i coś z tego będzie - dodał hokeista Orlika.

Źródło artykułu: