Niemal rok po napaści Rosji na Ukrainę, wciąż nie wiadomo, czy sportowcy z tego kraju oraz Białorusi będą mogli wystąpić na igrzyskach w Paryżu. Szef MKOL Thomas Bach dopuszcza możliwość startu zawodników z tych krajów pod neutralną flagą.
Sport odgrywa w machinie propagandowej Władimira Putina bardzo ważną rolę. I nie przeszkadza w tym fakt, że na ostatnich igrzyskach z powodu skandali dopingowych Rosjanie nie mogli występować pod własną flagą. I tak medalistów na Kremlu władca kraju przyjmował z honorami.
Nie spodobało się to Ukrainie, a także Polsce i krajom bałtyckim, które sprzeciwiły się takiej możliwości. Niedługo później dołączyły do tego grona kraje nordyckie. Prawdziwy sukces koalicji nastąpił jednak 20 lutego, 10 dni po spotkaniu przedstawicieli krajów.
ZOBACZ WIDEO: Wyjątkowy gest. Pojawiły się łzy wzruszenia
Wydano wspólne oświadczenie przedstawicieli 34 państw. Polskę w tym gronie reprezentuje minister sportu Kamil Bortniczuk, który jest jednym z najzagorzalszych krytyków zaproszenia rosyjskich sportowców na IO.
W tym gronie znajduje się 25 krajów Unii Europejskiej (bez Węgier oraz Bułgarii) oraz Wielka Brytania, USA, Kanada, Nowa Zelandia, Korea Południowa, Japonia, Norwegia, Islandia i Liechtenstein.
"W piątek 10 lutego odbyło się spotkanie ministrów i wyższych rangą przedstawicieli naszej wspólnej grupy narodów. Byliśmy zaszczyceni, że dołączył do nas prezydent Zełenski, który przedstawił wciąż trwający proces niszczenia Ukrainy, w tym jej infrastruktury sportowej i zawodników, spowodowany prowadzoną przez Rosję z własnego wyboru, niczym niesprowokowaną i nieuzasadnioną wojną z Ukrainą, ułatwianą przez rząd białoruski" - czytamy w oświadczeniu.
"W Rosji i na Białorusi sport i polityka są jednak ze sobą ściśle powiązane. Mamy poważne obawy co do tego, w jakim stopniu jest wykonalne, aby rosyjscy i białoruscy zawodnicy olimpijscy startowali jako sportowcy 'neutralni', na określonych przez MKOl warunkach dotyczących nieidentyfikowania się z własnym krajem, skoro są oni bezpośrednio finansowani i wspierani przez swoje państwa (w przeciwieństwie na przykład do zawodowych tenisistów).
Wyraźnie niepokojące są również silne powiązania rosyjskich zawodników z rosyjską armią oraz przynależność do niej. Dlatego też nasze wspólne podejście nigdy nie polegało na dyskryminacji wyłącznie ze względu na narodowość, a wskazanymi poważnymi obawami musi się zająć MKOl.
Do czasu uwzględnienia tych podstawowych kwestii, wyeliminowania znaczącego braku jasności oraz szczegółowego określenia możliwego do praktycznej realizacji modelu
'neutralności' nie zgodzimy się z tym, że rosyjskich i białoruskich zawodników należy ponownie dopuścić do rywalizacji sportowej.
Odnotowując stanowisko MKOl stwierdzające, że nie podjęto jeszcze ostatecznych decyzji zdecydowanie wzywamy MKOl, aby uwzględnił kwestie wskazane przez wszystkie kraje i w tym świetle ponownie rozważył swoją propozycję. Zauważamy również, że to właśnie w rękach Rosji i Białorusi leży możliwość otwarcia swoim zawodnikom drogi pełnego powrotu do międzynarodowej społeczności sportowej poprzez zakończenie wojny, którą te kraje rozpoczęły" - brzmi koniec oświadczenia.
Czytaj więcej:
Ukraińcy nie mogą uwierzyć. "Splunięcie w twarz"