Tylko 15 sportowców z Rosji zostało dopuszczonych przez MKOl do udziału w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Startują oni pod statusem neutralnym, a w przypadku zwycięstwa odgrywany byłby hymn olimpijski i wywieszona biała flaga z olimpijskimi kółkami.
Wśród dopuszczonych do gry w Paryżu były m.in. tenisistki Mirra Andriejewa i Diana Sznaider. Rywalizowały one wspólnie w deblu i sięgnęły po srebrny medal. Rosjanki w finale olimpijskiego turnieju przegrały z Włoszkami Jasmine Paolini i Sara Errani.
Mecz zakończył się po super tie-breaku. Rosjanki wygrały pierwszego seta 6:2, ale w kolejnym górą były Włoszki (6:1). W decydującej partii Paolini i Errani wygrały 10:7 i zostały mistrzyniami olimpijskimi.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Ten obrazek z Paryża zapadnie mu w pamięci. "Ikoniczne"
Choć był to pierwszy medal dla Rosji, to w kraju przeszedł on bez echa. Zaskakująco zareagowała Swietłana Żurowa, deputowana do Dumy Państwowej i była łyżwiarka szybka.
- Zdobyli medal dla siebie i oczywiście możemy im pogratulować. Ale one nie mają nic wspólnego z krajem, niestety. Tak się złożyło. One nie są temu winne - powiedziała Żurowa w rozmowie z rosyjskim serwisem sport-express.ru.
Dla Rosji to duży sukces. Wcześniej debel z tego kraju tylko raz zdobył medal i to złoty w Rio de Janeiro w 2016 roku. Jelena Wesnina i Jekaterina Makarowa pokonały Szwajcarki Timeę Bacsinszky i Martinę Hingis.
Czytaj także:
Drugi set Polek przejdzie do historii igrzysk!
Oto rywalki Polek w ćwierćfinale