Z Paryża Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
Aleksandra Mirosław zachwyciła wszystkich w eliminacjach wspinaczki sportowej na czas podczas igrzysk w Paryżu. Nasza zawodniczka już pierwszego dnia dwukrotnie pobiła rekord świata, doprowadzając go do wyniku 6,06 s, który jest po prostu kosmiczny.
Świetnie w kwalifikacjach spisała się jednak też jej imienniczka, Aleksandra Kałucka, która ostatecznie przeszła do dalszej fazy zmagań na trzecim miejscu.
22-latka również poprawiła swój rekord życiowy, który od poniedziałku wynosi 6,38 s.
ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Kolejne treningi Biało-Czerwonych. Czas na fazę pucharową igrzysk
- Ten pierwszy bieg w eliminacjach był ciężki, ale jestem zadowolona, dałam radę. Trzy dobre biegi i kolejny dzień roboty w środę - mówiła nam po swoich trzech występach eliminacyjnych.
Jak skomentowała swój nowy rekord życiowy?
- Drugi bieg, te 6,38 s, jeszcze nie był idealny. Chcę to zrobić jeszcze lepiej. Ile to może być? Studiuję wprawdzie matematykę, ale nie skupiam się na czasie, trzeba tylko pokonać rywalkę.
Kałucka została przez dziennikarzy poproszona o komentarz dot. rekordu świata swojej starszej koleżanki.
- Jestem jej mega wdzięczna, bo pokazuje, że się da. Robi zajebistą robotę, bardzo jej kibicuję i widzimy się w finale! Jest to super czas. Gdyby nie ona, byśmy wszystkie siedziały przy tym 6,30 s i myślały, że się nie da. Ale tak naprawdę nie wiem jakie są wyniki, nie widziałam innych zawodniczek. Wiem że przeszłam dalej, ale nie wiem nawet na którym miejscu.
Na trybunach swoją siostrę wspierała inna nasza reprezentantka Polski we wspinaczce sportowej, Natalia. I jej wsparcie dotarło na ściankę!
- Natalia? Tak, jest tutaj, była na publiczności i mi kibicowała. Ale to pierwsze zawody od dawna gdy jej przy mnie nie było na starcie i trochę chciało mi się płakać! Bez niej by mnie tu nie było, wszystko robimy razem. Podpowiedzi? Wiem, że pisała mi SMS-y po każdym biegu, ale jeszcze ich nie czytałam - śmiała się kandydatka do medalu.