Rio 2016 w ruinie. Igrzyska zapomniane
Park Olimpijski to tylko okładka; wizytówka problemów, których przysporzył Rio nagły przyrost infrastruktury. Wioska Olimpijska - trzy i pół tysiąca apartamentów, trzydzieści jeden kilkunastopiętrowych budynków - jest pustostanem. Konsorcjum Ilha Pura wydało na jej budowę około miliarda dolarów. Po zakończeniu IO budynki miały być zwrócone deweloperowi, a mieszkania sprzedane.
Osiedle wygląda bajkowo, ale na razie podobno kręcą się tam głównie bezdomni. Deweloper znalazł kupców na co dwunasty apartament.
Los - w tym wypadku zwany też niegospodarnością - nie oszczędził też Maracany. Obiekt-legenda, który trzy lata temu z okazji mistrzostw świata odnowiono za pół miliarda dolarów, a podczas igrzysk gościł między innymi ceremonie otwarcia i zamknięcia oraz finał turnieju piłkarskiego, dziś staje się ruiną.
Na bramie wisi kłódka, elektrownia odcięła prąd. Nikt nie pielęgnuje murawy. Trawa wyschła i odchodzi płatami. Stadion stał się sypialnią dla bezdomnych kotów, gigantycznym koszem na śmieci. Złodzieje ukradli telewizory, zlewy, kable; powyrywano część krzesełek. Podobno zniknęło nawet popiersie Mario Filho - dziennikarza, którego imię nosi obiekt.
Zadłużenie Maracany sięga miliona dolarów.
Problem zaczął się po igrzyskach. Zarządca - Maracana SA Group, własność spółki Odebrecht - miał przejąć obiekt od Komitetu Organizacyjnego w październiku. Odmówił jednak odebrania kluczy podnosząc, że ten najpierw musi naprawić szkody powstałe w trakcie i po igrzyskach. Druga strona odbiła piłeczkę. Jej zdaniem dostosowanie stadionu do standardów olimpijskich kosztowało prawie cztery razy więcej (około 600 tys. dolarów) niż wyniosłyby koszta ewentualnej naprawy. I sprawa stanęła w miejscu.