Przypomnijmy, że 15-letnia Kamila Waliewa otrzymała pozytywny wynik testu dopingowego. 25 grudnia pobrano próbkę, w której wykryto u niej zabronioną trimetazydynę. Następnie sprawa trafiła do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS), a ten pozwolił jej dalej startować w igrzyskach olimpijskich.
Łyżwiarka we wtorek wzięła udział w programie krótkim, który wygrała. Reprezentantka Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego ma zatem nadal szanse na medal w konkurencji solistek.
Co ciekawe Międzynarodowy Komitet Olimpijski orzekł, że jeżeli Walijewa wywalczy medal w rywalizacji solistek, to nie będzie mogła wziąć udziału w ceremonii medalowej. Wszystkie okoliczności wokół Walijewej sprawiają, że organizatorzy nie dopuszczają dziennikarzy do rozmów z łyżwiarką.
ZOBACZ WIDEO: Świetne igrzyska w wykonaniu Stocha. "Do medalu mało brakowało"
"Obsługa igrzysk zastawiła korytarz banerami, żeby dziennikarze nie mogli nagrać Walijewej ani przez sekundę dłużej. Zostaliśmy też usunięci z korytarza, gdzie widać drogę do szatni. Zawodniczka nie chciała rozmawiać z dziennikarzami. Atmosfera jest gęsta" - napisał na Twitterze Filip Folczak, dziennikarz Eurosportu.
Na razie trudno powiedzieć, jak zakończy się sprawa Walijewej. Rosjanka miała w trakcie przesłuchania przez CAS powiedzieć, że: "Omyłkowo zażyła leki, które bierze dziadek chory na serce".
Obsługa igrzysk zastawiła korytarz banerami, żeby dziennikarze nie mogli nagrać Walijewej ani przez sekundę dłużej. Zostaliśmy też usunięci z korytarza, gdzie widać drogę do szatni. Zawodniczka nie chciała rozmawiać z dziennikarzami. Atmosfera jest gęsta.@Eurosport_PL pic.twitter.com/Lcnjwx500b
— Filip Folczak (@filipfolczak) February 15, 2022
Czytaj także:
Kosztowny błąd Polki. Zawirowania nie zaszkodziły Rosjance