Słowacja w szoku. To on siedział za kierownicą. Pięć osób nie żyje

Dusan Dedecek spowodował jeden z najbardziej tragicznych wypadków komunikacyjnych w historii Słowacji. Zajmujący obecnie stanowisko sekretarza Komitetu Olimpijskiego Głuchoniemych wjechał w przystanek autobusowy, na którym ludzie czekali na autobus.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Dušan Dědeček - były trener, a obecnie działacz sportowy - spowodował wypadek, w którym zmarło pięć osób Był pijany Materiały prasowe / Słowacka policja / Komitet Olimpijski Głuchoniemych / Dušan Dědeček - były trener, a obecnie działacz sportowy - spowodował wypadek, w którym zmarło pięć osób. Był pijany.
Wedle zeznań świadków samochód nagle wypadł z drogi, wjechał na chodnik i uderzył w tłum ludzi stojących na przystanku autobusowym w Bratysławie. Słowacka policja twierdzi, że auto mogło pędzić przez miasto z prędkością ok. 130 km/h.

Za kierownicą siedział były trener lekkoatletyczny, a obecnie sekretarz generalny olimpijskiego komitetu zrzeszającego głuchoniemych sportowców - Dusan Dedecek. Miał we krwi aż 1,69 promila. Na siedzeniu pasażera siedział jego dorosły syn.

Uderzenie samochodu spowodowało śmierć na miejscu czterech osób. Sześć innych w poważnym stanie przewieziono do bratysławskich szpitali. Jedna zmarła kilka godzin po wypadku. Słowacja nie pamięta tak tragicznego wypadku komunikacyjnego.

Miejscowe media szczegółowo informują o tragedii. Jest to obecnie wiadomość numer 1 za naszą południową granicą. Dedecek w przeszłości pracował jako trener lekkiej atletyki. Zajmował się głównie głuchoniemymi sportowcami. Od czerwca 2019 roku pełnił funkcję sekretarza generalnego komitetu olimpijskiego. Jego syn - który jechał z nim w samochodzie - pracował, jako kontroler w tym samym komitecie.

- Zaraz po wypadku usunęliśmy ich dane z naszych stron internetowych - powiedział serwisowi cas.sk radca prawny Komitetu, Oliver Krist. - Działaliśmy na prośbę syna naszego sekretarza, Lukasa. Okazało się, że otrzymywali telefony z groźbami.

Dedecek został aresztowany i oczekuje na proces. Wedle specjalistów grozi mu od siedmiu aż do 25 lat więzienia. Pojawiły się nawet głosy, że sąd może wymierzyć mu nawet karę dożywocia.

Portal noviny.sk dotarł do policjantów, którzy aresztowali działacza. Ich zdaniem - kiedy po kilkunastu godzinach wytrzeźwiał i zrozumiał, co się stało - błagał ich, aby go zabili. Jego stan psychiczny jest bardzo ciężki.

Czytaj także: Pijany kierowca spowodował wypadek. Nieoficjalnie: to były reprezentant Polski >>
Czytaj także: Gwiazdor był kompletnie pijany. Kompromitujący film trafił do sieci >>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×