- Samaranch miał słabość do antyków, zbierał je, a następnie - wbrew radzieckim przepisom - wysyłał do ojczyzny pocztą dyplomatyczną. KGB miało go na tym przyłapać, jednak zamiast skandalu agenci zaproponowali współpracę. Nie potrafię sprecyzować, co dokładnie robił Samaranch dla KGB, ale transakcja na pewno była korzystna dla obu stron - powiedział dla Rzeczpospolitej jeden ze współautorów książki Jurij Felsztyński.
Juan Antonio Samaranch zdaniem byłego agenta KGB Władimira Popova został zwerbowany w latach siedemdziesiątych, kiedy pracował w Moskwie jako ambasador w ZSRR i Mongolii. Popov twierdzi również, że to właśnie współpraca z KGB dała mu możliwość objęcia stanowiska przewodniczącego Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.
Autorzy książki podkreślają, że są pewni przedstawionych w niej tez. Z kolei rzecznik prasowy MKOL już wystąpił z oficjalnym dementi.
Więcej w Rzeczpospolitej.