W ostatnim czasie cały świat tenisa żyje tematem surowych procedur antydopingowych. W rozmowie z portalem sport.ua wątek ten poruszyła Elina Switolina. Zawodniczka opowiedziała, jak kontrole wpływają na codzienne życie sportowców.
- Temat dopingu jest dość nieprzyjemny. Myślę, że wszyscy sportowcy mają z nim skojarzenia, bo trzeba o tym stale pamiętać: codziennie poświęcać czas, uzupełniać system, pamiętać, że o każdej porze mogą przyjść na kontrolę. Jesteś zmuszony wskazywać dokładną godzinę, o której na pewno będziesz w domu - zazwyczaj to wczesny ranek, żeby mieć pewność, że się nie spóźnisz - opowiadała.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Karolina Kowalkiewicz nie kryła entuzjazmu. "Odkryłam nową pasję!"
Switolina poinformowała, że wyjątkowo krępująca jest kontrola antydopingowa, do której zawodniczki mogą być wytypowane po meczu. Są wtedy zobowiązane do oddania próbki moczu w obecności świadka.
- Oni dosłownie śledzą każdy twój krok: patrzą, jak się myjesz - żebyś, broń Boże, nie oddała próbki pod prysznicem (śmiech). Potem chodzą za tobą, dopóki nie oddasz próbki. To naprawdę bardzo niekomfortowe. Zwłaszcza, gdy osoba cię kompletnie nie zna, a ty musisz "pójść do kubeczka". Oni stoją metr od ciebie i patrzą, jak to robisz - to naprawdę krępujące - mówiła.
Switolina podkreśliła również, że zakazana substancja może przypadkowo dostać się do organizmu sportowca. Zaznaczyła, że niedozwolone hormony często znajdują się w składzie powszechnie dostępnych produktów, w tym nawet żywności i leków.
- Zdarza się, że ktoś gra w Meksyku albo w Chinach, je mięso zawierające hormony, i to potem wychodzi w testach. Nie możesz po prostu wziąć jakiejś witaminy - wszystko trzeba sprawdzać - mówiła.
- Nawet kremu do twarzy nie można po prostu użyć. Miałam taki przypadek: mam bardzo suchą skórę i kupiłam zwykły krem w aptece. Zapytałam lekarza, czy mogę go stosować. Spojrzał na skład i powiedział: "Taki krem możesz stosować tylko wtedy, gdy nie jesteś na turnieju. Bo jeśli użyjesz go podczas zawodów, test może wykazać obecność zakazanej substancji" - relacjonowała
Na własnej skórze przekonała się o tym Iga Świątek. W listopadzie Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa (ITIA) ujawniła, że wykryto u niej śladowe ilości trimetazydyny. Polka przekonywała, że zakazana substancja znalazła się w jej organizmie wskutek zanieczyszczenia melatoniny, którą zażywała na bezsenność. ITIA ostatecznie uznała tę argumentację i oczyściła ją z zarzutów, zawodniczka otrzymała jednak miesięcznie zawieszenie.
Temat surowych procedur antydopingowych jest coraz częściej poruszany w świecie tenisa. Niedawno narzekał na nie również rosyjski zawodnik Andriej Rublow (Więcej: TUTAJ).
Przecież hormony to związki wytwarzane w organizmie, produkowane są np przez tarczycę, nadnercza lub jajniki ( Czytaj całość