Jeden z treningów kolarskich zakończył się dla Mateusza Wróblewskiego dramatem. Życie strażaka i triathlonisty zmieniło się w jednej chwili. 7 czerwca 2025 roku uległ on poważnemu wypadkowi, w wyniku którego doszło do złożonego uszkodzenia kręgosłupa. Przeszedł dwie skomplikowane operacje.
Diagnoza brzmiała niczym wyrok. W wyniku wypadku rdzeń kręgowy został trwale uszkodzony. Lekarze stwierdzili, że Wróblewski ma niedowład kończyn dolnych. Potrzebne są duże środki na leczenie, dlatego zorganizowana została specjalna internetowa zbiórka.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za precyzja Sabalenki! Spójrz tylko, co zrobiła
"Mateusz ma 34 lata. Jest strażakiem Państwowej Straży Pożarnej – pomaganie innym to jego zawód i życiowa misja. Od dziecka kocha sport – grał w piłkę nożną, trenował sporty walki, pływał, biegał. Ruch to jego żywioł. Przez ostatnie lata aktywnie uprawiał triathlon, w którym osiągał wiele sukcesów - jeszcze tydzień przed wypadkiem świętował zdobycie podium w Mistrzostwach Polski. To była jego wielka pasja, która niestety przyniosła największy dramat" - czytamy w opisie zbiórki.
Jak dodano, Wróblewski ma żonę, 1,5-rocznego synka. Do tego jego ukochana jest w ciąży. Mężczyzna planował przyszłość, która miała być stabilna i bezpieczna. Wszystko to zawaliło się w jednej chwili.
"Bardzo duży wpływ na powrót do zdrowia ma rehabilitacja, która w przypadku uszkodzenia rdzenia kręgowego jest długotrwała, kosztowna i wymaga ogromnego zaangażowania – fizycznego, psychicznego i finansowego. Może trwać miesiącami, a nawet latami. Ale Mateusz się nie poddaje. Ma niesamowitą siłę, determinację i ogromną wolę walki. Musimy mu w tym wszystkim tylko odrobinę pomóc" - czytamy na stronie zbiórki.
Zebrane środki zostaną przeznaczone na specjalistyczne turnusy rehabilitacyjne i wizyty lekarskie, sprzęt medyczny i rehabilitacyjny (wózek, łóżko, pionizator, ortezy itp.) czy codzienną rehabilitację domową i specjalistyczną opiekę.