W sport wkładam całe serce - druga część rozmowy z Radosławem Glonkiem, florecistą Sietomu AZS-AWFiS Gdańsk
W drugiej, ostatniej części rozmowy z portalem SportoweFakty.pl Radosław Glonek odkrywa się ze strony prywatnej jako fan snookera, żużla i muzyki hip-hop. Odpowiada również na pytanie o komercjalizację szermierki, a także opowiada o swojej największej sportowej idolce.
Rafał Sumowski
Rafał Sumowski: Kiedy postanowiłeś, że twoja przygoda z szermierką to będzie coś zupełnie na serio? Pamiętasz ten moment, kiedy wiedziałeś już, że to wszystko będzie na poważnie?
Radosław Glonek: Myślę, że większość sportowców może powiedzieć, że trafiło bądź na salę gimnastyczną, bądź na stadion zupełnie przez przypadek. Ja tak zacząłem trenować szermierkę, a takim momentem przełomowym w mojej karierze było przejście do Gdańska na studia. To był taki etap w życiu, w którym decydowałem co dalej - czy pójdę na studia w kierunku technicznym czy też w kierunku sportu i Akademii Wychowania Fizycznego. Tak sobie założyłem, że jeśli uda mi się zakwalifikować na Mistrzostwa Świata do lat dwudziestu, pójdę na AWF i będę dalej trenował, poświęcę się sportowi. Udało się i tym samym wszystko potoczyło się bardzo szybko, udałem się na gdański AWF i jestem z tej decyzji bardzo zadowolony. Cieszę się ze współpracy z fechmistrzem Szymańskim, z którym osiągnąłem bardzo dużo i mam nadzieję, osiągnę jeszcze więcej.
Komu zawdzięczasz najwięcej, co ukształtowało cię jako sportowca?
- Z całą pewnością jest to fechmistrz Stanisław Szymański. Bardzo, bardzo chciałem trafić pod jego opiekę w Gdańsku. Tak naprawdę w połączeniu z tym czego nauczył mnie trener klubowy w Toruniu (Krzysztof Puza - dop. red.) to właśnie fechmistrz Szymański i jego rady ukształtowały mnie jako sportowca.
Jaka jest twoja recepta na sportowy sukces?
- Wydaje mi się, że najważniejszą cechą sportowca jest charakter i wola walki. Chęć wygrywania pomaga mi przezwyciężać stres i słabości. Ważna jest odporność psychiczna, a oprócz tego takie cechy jak koordynacja, motoryczność, przygotowanie ogólne. Trzeba je nieustannie kształtować, dbać o nie na bieżąco. Dużo uwagi poświęcam też sposobowi odżywiania i prowadzeniu zdrowego stylu życia.
Załóżmy, że zajmowałbyś się czymś innym. Co by to było? Wspomniałeś o studiach w kierunku technicznym.
- Tak, mój tata jest z wykształcenia elektrykiem. Zawsze mnie to pociągało i myślę, że wiązałbym swoją drogę życiową ze Szczecinem, gdzie mój wujek ma bardzo dużą firmę. Pierwotnie myślałem nad tym, by wybrać się właśnie tam po ukończeniu szkoły. Nie wiem jakby się potoczyły wtedy moje losy, na chwilę obecną myślę już tylko o sporcie. Chciałbym pojechać na Igrzyska w Londynie oraz na jeszcze następne. Jeśli zdrowie pozwoli, mam nadzieję trenować jeszcze przez co najmniej dziesięć lat.
Czy to jest twoje marzenie na najbliższe lata? Masz jeszcze jakieś?
- W sport wkładam całe swoje serce. W moim życiu nie ma miejsca na nic innego, oczywiście oprócz rodziny i przyjaciół, dlatego też swoje życiowe cele i wartości wiążę głównie ze sportem. Chciałbym wywalczyć medal na Igrzyskach.
Wspomniałeś wcześniej o odporności psychicznej jako ważnym elemencie w drodze na szczyt. Wielu sportowców współpracuje z psychologami. Jak się zapatrujesz na coś takiego?
- Ja również współpracuję z psychologiem. Od czasu do czasu spotykam się z panią Dagmarą Budnik. Wiem, że w trudnych momentach mogę na nią liczyć i jeżeli tylko mam jakiś problem do rozważenia, do przedyskutowania to spotykam się z nią.
Radosław Glonek i fechmistrz Stanisław Szymański. foto: Krzysztof Staszewski