Po następnym stojącym na mizernym poziomie widowisku z udziałem "Osy" można było się domyślać, że kariera nieprzewidywalnego snookerzysty wisi na włosku, ale nic nie wskazywało na to, aby Anglik pożegnał się z fanami już przed najważniejszą imprezą roku, czyli mistrzostwami świata, które tradycyjnie zostaną rozegrane w Sheffield. Tak się jednak stało, a nieobliczalny zawodnik decyzję o rezygnacji z zawodowego sportu ogłosił w czwartek na swojej stronie internetowej. "Rakieta" nie ukrywał, że jest mocno rozczarowany tak niską skutecznością swoich wbić i było to dla niego zbyt frustrujące.
Ronnie poszedł zatem w ślady słynnych skoczków narciarskich - Adama Małysza, Michaela Uhrmanna, czy Janne Ahonena. Każdy z miłośników białego szaleństwa wie, że "latanie" na "deskach" bez tych postaci nie będzie już takie samo, tak jak wraz z odejściem "Osy" od zielonego sukna kończy się niewątpliwie pewna era światowego snookera. Trzykrotny mistrz globu dodał, że nie mógł wyobrazić sobie miejsca poza prestiżową "szesnastką" światowego rankingu, a z tego elitarnego grona mógłby wypaść po nieudanym występie przed własną publicznością we wspomnianym Sheffield.
O'Sullivan zaznaczył jednak, że będzie próbował swoich sił wyłącznie w zawodach dla weteranów. Przypomnijmy, że koniec kariery tak wybitnej postaci nie może zbytnio dziwić. Bilans ostatniego w tym cyklu sezonu Brytyjczyka jest bowiem przerażający i gdyby nie jesienny World Open, to "The Rockets" miałby na koncie zero wygranych pojedynków. W ostatnim czasie "Osa" odpadał w pierwszej rundzie UK Championship, Welsh Open, a także Masters, zaś do rywalizacji w turnieju w Szanghaju oraz German Masters nawet nie przystąpił.