Nie lubię się rozdrabniać - rozmowa z Izu Ugonohem, pięściarzem grupy 12 Rounds Knockout Promotions

Izu Ugonoh to z pewnością jedna z nowych nadziei polskiego pięściarstwa zawodowego. Szybki, silny, obdarzony znakomitymi warunkami fizycznymi do tej pory nie dawał większych szans rywalom. Jak sam o sobie mówi z dumą reprezentuje Polskę, mimo że jego rodzice są Nigeryjczykami. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, Izu opowiada o tym jak trafił do zawodowego boksu, swoich planach i o tym jak być uwielbianym przez kobiety.

Mateusz Zborowski: Izu na początek chciałem zapytać skąd Twoje zamiłowanie do sportów walki?

Izu Ugonoh: W zasadzie to dość późno odkryłem, że to właśnie sporty walki są moją pasją numer jeden. Zanim rozpocząłem treningi Muay Thai przez 10 lat grałem w piłkę nożną, ale jak się później okazało, futbol to był wybór moich rodziców, bo ja już od dziecka przejawiałem chęć uprawiania dalekowschodnich sztuk walki. Myślę, że nie było w tym nic dziwnego, gdyż wychowałem się w epoce filmów typu "Krwawy sport" czy "Wejście smoka", a ponadto mój wujek trenował karate, co bardzo mi imponowało. Starałem się go naśladować, ale niestety jedynym workiem pod ręką była moja starsza siostra. Ten fakt chyba skutecznie zniechęcił moich rodziców do zapisania mnie na jakiekolwiek treningi sportów walki.

Przydomek "polski Remy Bonjasky" chyba nie wziął się przypadkowo? Wielu ekspertów jest zdania, że to już jest ten moment, aby zdecydowanie postawić tylko na boks. Jak Ty sam to odbierasz?

- Rzeczywiście Remy Bonjasky był moim idolem i to po obejrzeniu jednej z jego walk stwierdziłem, że chciałbym to robić.. że sporty walki to jest coś dla mnie! Obecnie skupiam się na startach w boksie zawodowym, co również sprawia mi ogromną frajdę. Dużo się uczę i po raz pierwszy czuję że otacza mnie grono specjalistów, którzy są w stanie mi pomóc. Nie błądzę już po omacku tak jak to było na początku. Jeśli będę miał odpowiednie warunki do tego, to z pewnością poświęcę się w stu procentach boksowi, bo nie lubię się rozdrabniać, ale myślę, że przynajmniej do końca tego żywota nie zapomnę jak mocno kopać.

Po Twoich walkach stajesz się coraz bardziej rozpoznawalny. Mało tego, śmiało można powiedzieć, że jesteś ulubieńcem kibiców. Czujesz na sobie rosnącą presję czy może to Cię niesie do jeszcze cięższej pracy?

- Czuję sympatię ze strony kibiców, kocham ludzi i oni odpłacają mi tym samym. Nie robię niczego na silę, więc nie ma mowy o tym bym czuł presję. W zasadzie popularność dodaje mi większej motywacji. Kiedyś trenowałem tylko dla siebie, teraz robię to również dla tych którzy we mnie wierzą i mnie wspierają.

Mówisz o sobie, że jesteś czarnoskórym Polakiem, który z dumą reprezentuje Polskę. Urodziłeś się w Szczecinie nie było dylematu, którą narodowość wybrać bo przecież Twoi rodzice pochodzą z Nigerii.

- Co do dylematów to miałem ich mnóstwo. Przede wszystkim w okresie dojrzewania. W chwili obecnej już ich nie mam, kiedy mówię, że z dumą reprezentuję Polskę to mówiąc ściślej reprezentuje moich ludzi, tych którzy tu żyją czy też sercem są w tym miejscu. Nie dorabiam do tego niepotrzebnej filozofii. Kiedy mówię Polska to mam na myśli ludzi, którymi się otaczam, tych którzy są mi życzliwi i wszystkich tych, którzy starają się by żyło nam się tu coraz lepiej.

Jak to się stało, że trafiłeś do grupy Andrzeja Wasilewskiego?

- Do grupy Andrzeja Wasilewskiego trafiłem przez byłego kolegę z kadry Polski w kickboxingu, Maćka Miszkina. Zostałem zaproszony na sparingi, jednak kontrakt podpisaliśmy dopiero po roku od tamtego wydarzenia.

Jak ocenisz sam siebie, w jakim punkcie kariery się teraz znajdujesz? Póki co stoczyłeś 6 walk, wygrałeś wszystkie. Czy jesteś już gotowy na poważniejsze wyzwania?

- Pojedynki, które dotychczas stoczyłem są niczym w porównaniu do ciężkich sparingów, jakie odbyłem w grupie 12 Round Knockout Promotions. Myślę, że sam rekord 6 zwycięstw w tym 5 przez KO mówi sam za siebie. W następnej walce chciałbym dostać kogoś z kim będę mógł poboksować to jest niezbędny element rozwoju.

Kiedy kibice będą mieli okazję ponownie zobaczyć Cię w ringu?

- Niestety nie mam jeszcze informacji co do dalszych walk, ale z pewnością na początku stycznia wszystkiego się dowiem. Jeśli będzie jakaś Gala Wojak Boxing Night w lutym czy marcu to liczę, że wejdę do ringu.

Na koniec muszę o to zapytać: Jak to jest być bożyszczem kobiet? Podobno fanki szaleją za Tobą...(śmiech)

- To że kobiety mnie lubią jest dla mnie normalną sytuacją. Zawsze tak było i bynajmniej taka sytuacja nie sprawia mi większych problemów. Wychowywałem się wraz z czterema siostrami więc myślę, że całkiem nieźle radzę sobie z kobietami... Nieźle jak na mężczyznę (śmiech).

Komentarze (0)