Ciemna strona polskiego sportu. Teczki znanych zawodników w archiwach IPN

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

Po kilku próbach uzyskania od niego jakichkolwiek informacji, 29.12.1950 roku współpraca została zerwana. - W czasie jego współpracy z organami UB nie uzyskaliśmy żadnych doniesień, a ograniczał się tylko do informowania nas o rzeczach błahych, które nie przedstawiały żadnej wartości. Wobec powyższego proszę o wyeliminowanie go z sieci informacyjno-agenturalnej, gdyż nie przedstawia żadnej wartości, a pozostanie na kontakcie luźnym - to ostatnia notatka z teczki Cieślika.

Pawłowski grał na dwa fronty

Jednym z najbardziej znanych agentów-sportowców był TW "Papuga". Pod tym kryptonimem krył się jeden z najwybitniejszych zawodników w historii - Jerzy Pawłowski. Mistrz olimpijski, mistrz świata, wielokrotny medalista najważniejszych zawodów szermierczych przez wiele lat donosił na m.in. Irenę Szewińską.

Notatki w archiwach IPN mówią jasno: Pawłowski był bardzo płodnym informatorem komunistycznego aparatu władzy. Do pewnego momentu wydawało się, że jego postać można ocenić tylko jednowymiarowo, był donosicielem. W 1975 roku nagle zniknął. Po dwóch miesiącach okazało się, że został aresztowany. Komuniści dowiedzieli się, że od kilku lat Pawłowski pracował jako agent... CIA! - Przekazywał informacje swoim kontaktom w Stanach Zjednoczonych, za co pobierał potężne pieniądze - mówi jedna z notatek wykorzystanych podczas głośnego procesu. W 1976 roku został skazany na 25 lat więzienia za zdradę ojczyzny.

Po ośmiu latach skorzystał z prawa łaski. Rada Państwa PRL zwolniła go z więzienia, ale w zamian za wywiad telewizyjny, w którym Pawłowski przeprosił za swoje czyny i pochwali ówczesne władze. Rok później miał być wymieniony w Berlinie na super-szpiega PRL-u Mariana Zacharskiego, ale w ostatniej chwili się rozmyślił. Odrzucił ofertę z USA, pozostał w Polsce.

Oświadczenie lustracyjne Kapki

Wielu współpracowników MSW pozyskiwało wśród sportowców klubów milicyjnych. W tej grupie było o to najłatwiej. Przecież większość zawodników miało etaty (częściej fikcyjne, niż prawdziwe) w służbach mundurowych.

Pierwszy przykład z brzegu to wspomniany już w tym artykule Andrzej Strejlau. Były trener piłkarskiej reprezentacji Polski w latach 60. XX wieku został zatrudniony w... Biurze Ochrony Rządu, które podlegało Ministerstwu Spraw Wewnętrznych. - To był fikcyjny etat, byłem wtedy w milicyjnej Gwardii, stąd takie rozwiązanie - tłumaczył w "Przeglądzie Sportowym".

Po roku "współpracy" Strejlau złożył prośbę o zwolnienie ze służby. Jego przełożony przychylił się do tej prośby, motywując ją notatką: "Obywatel Strejlau Andrzej okazuje brak zainteresowania powierzonym mu odcinkiem pracy, nie potrafi przełamać napotkanych trudności, uwidacznia się brak zmysłu organizacyjnego. Wyraża chęć pracy w szkolnictwie otwartym w dziedzinie sportu".

Do współpracy z organami bezpieczeństwa przyznał się publicznie także inny znany polski piłkarz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×