Mają paszporty innych państw, ale Polska jest w ich sercu

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

Ania tak pokochała Puszczykowo i Polskę, że często Wigilię i Boże Narodzenie często spędza właśnie z dziadkami. - Bo to jest moje miejsce na ziemi - mówi ze łzami w oczach.

Schabowy, bigos i rosół

Również inna tenisistka ze ścisłej, światowej czołówki, ma polskie korzenie. To Caroline Wozniacki . – Ale proszę, mówcie i piszcie Karolina Woźniacka - powiedziała na jednej z konferencji prasowych polskim dziennikarzom.

Była liderka rankingu WTA, triumfatorka kilkudziesięciu turniejów, finalistka US Open, jest córką Polaków. Mama Anna była reprezentantką Polski w siatkówce, tata Piotr grał w piłkę nożną w Miedzi Legnica czy Zagłębiu Lubin. W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku przenieśli się do Danii, gdzie pan Piotr podpisał kontrakt z Boldklubben 1909 Odense.

Tam urodziła się Karolina. - Od początku rozmawialiśmy w języku polskim - podkreśla. - Rodzice czuli się mocno związani z Polską i zaszczepili we mnie miłość do tego kraju. Dzięki nim doskonale posługuje się zarówno językiem duńskim, jak i polskim oraz angielskim. Mam też pełną świadomość, jak ważna dla naszej rodziny była Polska.

Co prawda Woźniacka mieszka obecnie w Monte Carlo, ale nadal w wywiadach podkreśla swoje związki z naszym krajem. - Czuję się w połowie Polką, w połowie Dunką. Jednak wolę polskie jedzenie! Żaden inny kraj nie ma tak fantastycznej kuchni - przyznała w rozmowie z BBC. Po tym wstępie przez kilka minut opowiadała zaskoczonemu brytyjskiemu dziennikarzowi jak smakują: schabowy, bigos czy rosół. Nie mogła zrobić nam lepszej reklamy!

Nauczył się pływać w wieku czterech lat

Dwukrotny złoty medalista olimpijski, siedmiokrotny mistrz świata, wielokrotny rekordzista świata. Na przełomie XX i XXI wieku był jedną z największych gwiazd sportu - Michael Klim. A właściwie Michał Klim. Urodził się w 1977 roku w Gdyni.

Był jeszcze dzieckiem, gdy wyjechał z kraju. Jego ojciec był attache handlowym, podróżował po całym świecie. - Mieszkaliśmy trochę w Indiach, trochę w Niemczech - wspomina pływak. - W 1988 roku na stałe osiedliliśmy się w Australii. W Polsce zmieniał się ustrój i ojciec nie chciał wracać do ojczyzny.

Kariera sportowa Michała (w Australii zmienił imię na Michael) błyskawicznie się rozwinęła. Szkoła średnia, studia - osiągał coraz lepsze rezultaty. Aż stał się gwiazdą światowego formatu. - Nigdy nie zapomniałem o Polsce - twierdzi. - Z rodzicami ciągle rozmawiam po polsku, w Australii mieszka naprawdę duża kolonia rodaków, spotykamy się, wspominamy ojczyznę. Nie byłbym w stanie zapomnieć o miejscu, w którym się urodziłem.

Klim nauczył się pływać, gdy miał cztery lata. Zawsze był szybszy od swoich rówieśników. Jednak to w 1988 roku, podczas igrzysk olimpijskich w Seulu, zadecydował, że zostanie profesjonalnym pływakiem. - Obejrzałem w telewizji wyścigi Artura Wojdata. Postanowiłem, że będę jak on - wspomina.

Myśli zawsze wracają do Polski

To tylko kilka przykładów sportowców reprezentujących inne kraje, a mocno zakorzenionych w Polsce. Kilka przykładów z najnowszej historii. A przecież nie można zapomnieć o wielu innych: piłkarzach Erneście Wilimowskim i Raymondzie Kopaszewskim, czy wybitnym maratończyku Waldemarze Cierpinskim. W okresie PRL-u mieliśmy też całą grupę futbolowych emigrantów: Andrzej Buncol, Andrzej Rudy, Marek Leśniak.

Mimo że przyjmowali obywatelstwa innych krajów, nigdy nie wyparli się związków z Polską. Podobnie, jak ich obecni następcy (Podolski, Kerber), nigdy nie odcięli się od kraju nad Wisłą. - Można pracować i żyć w USA, w Australii, czy w Chinach, jednak myśli zawsze wracają do Polski - powtarzają jak mantrę.

Marek Bobakowski



Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×