11 października Nigeryjczyk skrzyżował rękawice z Witalijem Kliczko, a stawką pojedynku był tytuł mistrza świata federacji WBC w wadze ciężkiej. Walka okazała się jednak całkowicie jednostronna i Ukrainiec zdemolował swojego rywala, nie pozwalając mu na wyprowadzenie żadnego czystego ciosu. Starcie zostało przerwane w ósmej rundzie.
Już wówczas sylwetka Samuela Petera pozostawiała wiele do życzenia. Czarnoskóry bokser poruszał się po ringu dość ociężale i nie mógł znaleźć sposobu na Witalija Kliczko. Trudno jednak jego porażkę z Ukraińcem uznać za niespodziankę.
Nigeryjczyk miał szansę powrócić do gry o najwyższą stawkę w ubiegłą sobotę podczas gali w Los Angeles. Jego przeciwnikiem był wówczas Eddie Chambers. Im bliżej było jednak walki, tym bukmacherzy bardziej stawiali na 28-letniego Amerykanina. Peter nie przykładał się bowiem do treningów, a tuż przed pojedynkiem ważył aż 265 funtów (ponad 119 kg). Masa czarnoskórego pięściarza z Afryki wywołała ogromne zdziwienie, tym bardziej, że jego wzrost to tylko 184 cm.
W sobotę nie pomylili się ci, którzy wietrzyli niespodziankę. Chambers pokonał Petera niejednogłośną decyzją sędziów na punkty (99:91, 95:95, 96:94). Podczas gali w Los Angeles niedawny rywal Witalija Kliczko przegrał zatem drugą walkę z rzędu, a zarazem trzecią w zawodowej karierze.
Porażka z Amerykaninem może na dłuższy czas przekreślić szanse Nigeryjczyka na kolejny mistrzowski pojedynek, zwłaszcza że Peter w ostatnim czasie sporo przytył, a jego luźne podejście do treningów nie umyka uwadze obserwatorów.
Przypomnijmy, że jeszcze w ubiegłym roku bokser z Afryki dzierżył pas mistrza świata organizacji WBC w wadze ciężkiej, który wywalczył po zwycięstwie z Olegiem Maskajewem. Nie cieszył się nim jednak długo, bo już po kilku miesiącach został zdeklasowany przez Witalija Kliczko.