Debata na temat "abolicji" rozgorzała w Niemczech, gdy władze niemieckiego sportu zezwoliły trenerom, zamieszanym w doping w byłej NRD, na kontynuowanie pracy szkoleniowej mimo przyznania się do win.
- Sądzę, że wszyscy zdają sobie sprawę, iż ludzie zamieszani w doping nie mogą być karani dożywociem. Każdy powinien mieć drugą szansę. Stanowisko DOSB i niemieckiego rządu jest bardzo jasne. Twierdzimy, że mają oni prawo do drugiej szansy, pod trzema warunkami - powiedział Thomas Bach w wywiadzie dla Reutersa. Te trzy warunki to przyznanie się do zaangażowania w doping, przeproszenie i czysta karta od czasu zjednoczenia Niemiec w 1990 r.
Pięciu czołowych trenerów lekkiej atletyki z dawnej NRD przeprosiło w kwietniu za ich dawne zaangażowanie w systemie dopingowym, ale ten gest został określony jako "powierzchowny" i uznany za mydlenie oczu przez szefa grupy Pomocy Ofiarom Dopingu Klausa Zoelliga.
W NRD istniał, wspierany przez państwo i trwający wiele lat, system dopingowy. W Niemczech, wschodnich i zachodnich wciąż są prowadzone śledztwa, dotyczące dopingu, a wielu sportowców byłej NRD jest uznawanych za ofiary dopingu. Programem systematycznego dopingu w latach 1972 -1989 objęto w NRD, od 8 000 do 9 000 sportowców. W igrzyskach olimpijskich, od 1972 do 1988 r. (mimo bojkotu IO 1984 w Los Angeles), NRD zdobyła 384 medale.
- Rozumiemy bardzo dobrze sytuację ludzi, którzy ucierpieli. Niektórzy mają poważne problemy zdrowotne. Zapłaciliśmy nawet pewne kwoty za ich cierpienia. Oczywiście to symboliczne zadośćuczynienie. Nie można bowiem przeliczać na pieniądze ludzkiego cierpienia - zakończył Thomas Bach.