Gdyby nie przerwa w 2002 roku, to rozpoczynający się w najbliższy piątek turniej "O Szablę Wołodyjowskiego" obchodziłby okrągłą, 55 rocznicę. Feta odbędzie się jednak za rok, ale i tak nie ma na świecie drugiego turnieju z taką tradycją. Kibicom zmagania szablistów zawsze będą się kojarzyć ze złotymi latami polskiej szermierki i takimi nazwiskami, jak Jerzy Pawłowski, Wojciech Zabłocki czy Ryszard Zub. Dziś nie mamy mistrzów, a nasza reprezentacja klasyfikowana jest na 17. miejscu w światowym rankingu. Najlepszy zawodnik znajduje się w tej klasyfikacji dopiero na 66. miejscu.
-To bardzo trudna sytuacja, ale jestem przekonany, że nowy trener kadry, Leszek Chłosta wywinduje tę broń na wysoki międzynarodowy poziom - mówił, także nowy, prezes Polskiego Związku Szermierczego, znakomity ongiś szablista Jacek Bierkowski. Właśnie on stara się od początku tego roku uporządkować sprawy związkowe tak, by wszyscy zapomnieli o fatalnych występach szermierzy podczas olimpiady w Pekinie i późniejszych wzajemnych pretensjach zawodników i działaczy. - To trudne zadanie, tym bardziej, że swoją funkcję pełnię społecznie i czas muszę dzielić miedzy szermierkę i obowiązki zawodowe. Widzę jednak światełko w tunelu - stwierdził prezes podczas konferencji prasowej w Centrum Olimpijskim PKOl. Po chwili kolejny nowy człowiek w związku, Piotr Majewski przedstawił wcale niemałe sukcesy, które udało się już w tym roku osiągnąć
- Od początku roku nasi reprezentanci, we wszystkich broniach łącznie, stawali na podium zawodów Pucharu Świata aż 11 razy. Biorąc pod uwagę nasz potencjał to naprawdę duże osiągnięcie. W Polsce szermierkę trenuje około 3000 zawodników a w takiej Francji ponad 100 tysięcy, to prawie czterdzieści razy więcej - przypomniał Majewski, który od niedawna pełni funkcję dyrektora sportowego zawiązku. - Po ostatnich Młodzieżowych Mistrzostwach Świata, które odbyły się w Debreczynie jestem jednak spokojny o przyszłość szermierki. Wróciliśmy stamtąd z trzema medalami i kolejnymi trzema miejscami w finałach. Jak widać następcy Sylwii Gruchały są. Trzeba im tylko stworzyć warunki, by dalej się rozwijali - twierdził dyrektor sportowy związku.
O kondycji naszej szabli przekonamy się już w najbliższy weekend podczas 54. Turnieju Pucharu Świata "O Szablę Wołodyjowskiego". W zawodach wystartuje 107 zawodników z 18 państw. Oczywiście najliczniejsza będzie reprezentacja Polski (25 zgłoszonych zawodników), a takie potęgi jak Francja, Węgry, Niemcy czy Rosja tez awizują bardzo silne ekipy. Z pierwszej szesnastki światowego rankingu szablistów na starcie w Warszawie zobaczymy ośmiu. W tym lidera, Niemca Nicolasa Limbacha, który zadaniem trenera naszytej reprezentacji Leszka Chłosty jest głównym faworytem turnieju. - Na pewno będzie się liczył także wicemistrz olimpijski z Pekinu, Francuz Nicolas Lopez i cała armada młodych Węgrów z 19-letnim, ale już utytułowanym Aronem Szylagyim na czele - prognozował trener Chłosta.
A nasi? - Po pierwszym tegorocznym starcie w Pucharze Świata byłem załamany. Praktycznie już po pierwszym dniu mogliśmy się pakować, a do drugiej rundy eliminacyjnej wszedł tylko jeden Polak. Stwierdziłem wtedy, że nasi szabliści przez ostatnie trzy lata nauczyli się tylko przegrywać, a w ten sposób świata się nie zawojuje - ocenił początki swojej pracy trener kadry. - Później z każdym startem było już lepiej i na ostatnich pucharowych zawodach mieliśmy dwójkę w najlepszej szesnastce. Teraz w Warszawie czas na kolejny postęp i chciałbym aby któryś moich podopiecznych zameldował się w ósemce - mówił Chłosta i podał dwa nazwiska. Koniusz i Skrodzki. - Zarówno Marcin jak i Adam mogą wygrać z każdym. o czym świadczą ich ostatnie wyniki w drużynie, kiedy pokonali faworyzowanego Limbacha - ocenił szkoleniowiec Polaków.
Trzeba jednak dodać, że całej historii turnieju "Szablę Wołodyjowskiego" Polacy zwyciężali tylko cztery razy. Ostatnim, który dokonał tej sztuki był w 1997 roku Norbert Jaskot. Patrząc na długą listę zwycięzców warto także odnotować, że pierwszym indywidualnym triumfatorem turnieju był w 1965 roku, Umar Mawlichanow reprezentujący ówczesny Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Ostatnie dwie edycje "szabli" wygrywali jednak Azjaci. Najpierw w 2007 roku Jung Hwan Kim z Korei, a rok później Chińczyk Zong Man. Kto wygra w najbliższą sobotę? Uroczysty, wieki finał rozpocznie się o godz. 16.30 w sali konferencyjnej warszawskiego Centrum Olimpijskiego.
Harmonogram zawodów
Piątek, 15.05. (sala AWF Warszawa)
Godz. 15.00 - eliminacje grupowe
Godz. 17.30 - eliminacje bezpośrednie
Sobota 16.05(sala AWF Warszawa)
Godz. 9.00 - eliminacje bezpośrednie
Sala konferencyjna Centrum Olimpijskie PKOl
Godz. 16.30 – uroczysty finał i zamknięcie turnieju