MLB: Podsumowanie Interleague Play

Niektórzy uważają je za nudne, inni za zbyt mało poważne, a jeszcze inni właśnie dla nich przychodzą na stadiony. W każdym razie po niemal trzech tygodniach, Interleague Play jest zakończona i po raz kolejny została zdominowana przez kluby grające na co dzień w American League.

W tym artykule dowiesz się o:

Mimo podzielonych opinii na temat meczy międzyligowych wprowadzonych w sezonie 1997 na pewno są one sukcesem kasowym. Świadczy o tym fakt, że został pobity rekord ilości kibiców, a na meczu Cleveland Indians z Cincinnati Reds sprzedany został stumilionowy bilet w historii Interleague Play. Najwięcej zysków przynoszą zwłaszcza te serie, które zostają rozgrywane między zespołami z jednego miasta. W dwóch tego typu seriach tryumfowały zespoły z American League (White Sox nad Cubs z Chicago, Yankees nad Mets z Nowego Jorku a derby Los Angeles między Dodgers i Angels zostały nierozstrzygnięte). Jednak i w tym roku mimo innych zapowiedzi 137 z 251 meczy padło łupem American League, co daje im bilans 137-114 (.546) i jest nieco słabszy niż przed rokiem, ale nieco lepszy od ogólnego (1673-1534, .522). Od kiedy zespoły z AL dominują nad rywalami z National League, kończyło się to również zwycięstwem w meczu gwiazd, gdzie NL nie tryumfowali od sześciu lat.

Wraz z ilością zwycięstw zespoły z American League dominowały również w każdej ważnej statystyce, począwszy od skuteczności uderzania (batting average), poprzez liczbę home runów i punktów aż do ERA. Dziewięć z czternastu klubów AL zakończyło z dodatnim bilansem zwycięstw i porażek, wśród których bezkonkurencyjni byli Los Angeles Angels (14-4) oraz Tampa Bay Rays (13-5). Wśród pięciu zespołów National League z bilansem powyżej .500 jedynie Colorado Rockies (11-4) nie odstawali od mocarzy z AL. Obok nich z dobrym bilansem zakończyli San Francisco Giants (9-6), a w dywizji zachodniej NL są teraz trzy z jej najlepszych czterech bilansów. Poważnie swój rekord osłabili za to Los Angeles Dodgers, którzy wygrali tylko dziewięć na osiemnaście spotkań, ale utrzymali najlepszy bilans w lidze.

A kogo można było najbardziej podziwiać w jedynej okazji w ciągu sezonu? Wszystkie statystyki dla miotaczy zgarnął Felix Hernandez, który poprowadził Seattle Mariners do jedenastu zwycięstw. King Felix sam odniósł trzy zwycięstwa, miotał z najniższą ERA (0,84), miał 33 strikeouts oraz grał najwięcej, bo aż 32.1 inninga w czterech startach. Z kolei najlepszym saverem był w tym czasie Huston Street z Colorado Rockies, który dokonał tego osiem razy. Jeśli chodzi o pałkarzy to w każdej z sześciu statystyk brylował kto inny. Najbardziej widoczny był jednak Albert Pujols, który zdobył dziewięć home runów oraz Hanley Ramirez z Florida Marlins, który uzbierał w tym czasie aż 24 RBI, o pięć więcej niż drugi Pujols. W ilości odbić nie miał sobie równych Ichiro Suzuki z Seattle, który zaliczył bazę 33 razy i poprawił swoja skuteczność na .372. Po prawie trzech tygodniach niezwykle ciekawych meczy międzyligowych wszystko wraca do normy, a zbliżający się wielkimi krokami All Star Weekend podsumuje pierwszą połowę sezonu regularnego.

Źródło artykułu: