Jeszcze w ubiegłym roku nigeryjski pięściarz był uważany za jednego z czołowych zawodników w wadze ciężkiej i przez jakiś czas posiadał nawet pas federacji WBC. Stracił go jednak po bezdyskusyjnej porażce z Witalijem Kliczko.
Już wówczas nie brakowało głosów, że Samuel Peter nie jest wzorem sportowca, bowiem jego sylwetka pozostawiała wiele do życzenia. Czarnoskóry bokser poruszał się po ringu dość ociężale i nie mógł znaleźć żadnego sposobu na Ukraińca. Mimo wszystko jednak tą porażkę trudno było uznać za niespodziankę.
Nigeryjczyk miał szansę powrócić do gry o najwyższą stawkę 27 marca podczas gali w Los Angeles. Jego przeciwnikiem był Eddie Chambers. Im bliżej było walki, tym bukmacherzy bardziej stawiali na 28-letniego Amerykanina. Peter nie przykładał się bowiem do treningów, a tuż przed pojedynkiem ważył aż 265 funtów (ponad 119 kg). Masa czarnoskórego pięściarza z Afryki wywołała ogromne zdziwienie, tym bardziej, że jego wzrost to tylko 184 cm. Nietrudno się zatem dziwić, że Chambers pokonał Petera (na mocy niejednogłośnej decyzji sędziów).
Dwie porażki z rzędu, w dodatku w marnym stylu, zdawały się wskazywać na rychły koniec kariery Nigeryjczyka. 29-letni zawodnik podjął jednak jeszcze jedną próbę odbudowania swojej pozycji i pierwszy krok w tym kierunku może uczynić 25 lipca. Podczas gali w Meksyku były mistrz świata organizacji WBC skrzyżuje rękawice z Marcusem McGee i będzie zdecydowanym faworytem. Jego przeciwnik legitymuje się bowiem kiepskim bilansem. Odnotował do tej pory 22 zwycięstwa (11 przed czasem) i aż 16 porażek (5 przed czasem).
Amerykanin boksował ostatnio z Garym Butlerem i Douglasem Robertsonem. Obie walki wygrał, lecz jego rywale zaliczali się słabeuszy i wyniki tych pojedynków nie zmieniają faktu, że akurat w starciu z Peterem McGee faworytem nie będzie.
Z kolei Nigeryjczyk - były mistrz świata federacji WBC - odniósł dotąd 30 zwycięstw (23 przed czasem) i trzy razy schodził z ringu pokonany. Jego pogromcami okazali się: Władimir Kliczko, Witalij Kliczko oraz Eddie Chambers.