MLB: Padilla wygrywa w debiucie dla Dodgers

Los Angeles Dodgers wysłali wiadomość do Colorado Rockies, wygrywając dwa z trzech spotkań na ich stadionie. Swój debiut w ich barwach zaliczył Vicente Padilla i odniósł zwycięstwo, po którym Dodgers powiększyli swoja przewagę na zachodzie National League do czterech spotkań.

Krzysztof Zacharzewski
Krzysztof Zacharzewski

Na porażce Colorado Rockies nie skorzystali znajdujący się za nimi San Francisco Giants, którzy doznali sromotnej porażki na własnym stadionie z Arizona Diamondbacks. Przewagę nad dwoma goniącymi zespołami w ciągu jednego wieczoru powiększyli więc Los Angeles Dodgers, którzy wygrali dwa z trzech spotkań w Denver. Swój debiut w ich barwach zaliczył pozyskany przed kilkoma dniami Vicente Padilla, który w tym sezonie miał kilka świetnych startów z Texas Rangers. W swoim pierwszym meczu w nowym zespole miotał przez pięć inningów, oddając w tym czasie tylko dwa punkty, które Rockies zdobyli w drugim inningu. Mimo że Padilla miał jeszcze zapas rzutów, został dość wcześnie zdjęty z boiska. Gdy schodził, na tablicy wyników widniał remis 2:2, a dwupunktowego home runa w pierwszej zmianie zdobył Matt Kemp. Po zejściu swojego start pitchera Dodgers wyszli na prowadzenie 3:2 w szóstej zmianie, kiedy single dające punkt zaliczył Rafael Furcal. Wynik ten utrzymał się już do końca meczu i Padilla mógł cieszyć się ze swojego pierwszego zwycięstwa w nowych barwach oraz dziewiątego w tym sezonie. Dodgers powiększyli zaś prowadzenie nad Rockies do czterech meczów.

Oprócz tego, że czwartkowego wieczoru przegrali najgroźniejsi rywale Los Angeles Dodgers z ich dywizji, to porażki ponieśli także liderzy dywizji centralnej i wschodniej, dzięki czemu "Spychacze" utrzymali najlepszy bilans w National League, o który będą się jeszcze i tak musieli postarać, aby w pierwszych dwóch rundach playoffs mieć przewagę domowego boiska. Najbezpieczniejszą przewagę wśród wszystkich liderów dywizji mają St. Louis Cardinals, którzy mimo porażki z Houston Astros utrzymali dziewięciomeczowe prowadzenie nad Chicago Cubs. Dopóki na boisku przebywał Chris Carpenter, wszystko wskazywało na to, że Cardinals zakończą tę serię poprzez sweep. Jednak po zejściu swojego miotacza numer jeden, zmiennicy roztrwonili i tak niewielką przewagę, po tym jak do remisu w ósmej zmianie doprowadził mniej znany ze skuteczności Darin Erstad. Z kolei Kyle McClellan, który zmarnował prowadzenie swojej drużyny, miotał dalej w dziewiątej zmianie, tym razem oddając solo home runa, którego zdobył Jeff Keppinger. Cardinals nie zdołali już odwrócić losów spotkania gdy nadeszła ich ostatnia szansa i Astros wygrali ten mecz 4:3.

Po raz drugi w trzymeczowej serii z Pittsburgh Pirates porażkę ponieśli Philadelphia Phillies, ale i tak utrzymali dosyć bezpieczne prowadzenie na wschodzie National League, gdzie po siedem spotkań tracą do nich Atlanta Braves i Florida Marlins. Swoja drugą w tym miesiącu complete game rozegrał dla nich rookie J.A. Happ, ale tym razem musiał pogodzić się ze swoją trzecią w tym roku porażką, oddając przez osiem inningów trzy punkty. W drugiej zmianie Phillies wyszli na prowadzenie 2:1 po tym jak solo home runa zdobył dla nich catcher Paul Bako. Wynik ten utrzymał się aż do ósmego inningu, kiedy 2-RBI home runa zdobył dla "Piratów" pierwszoroczniak Garrett Jones. To spotkanie zakończyło się wynikiem 3:2. Oznaczało to porażkę dla Happa, dla którego sierpień i tak był bardzo dobrym miesiącem. W pięciu startach odniósł on trzy zwycięstwa i miotał z ERA równą 1,67. Mimo że ma za sobą kilka startów w sezonach 2006 i 2007, to liczba inningów, w których miotał, dopiero w tym sezonie kwalifikuje go do miana pierwszoroczniaka i jest też głównym kandydatem do nagrody dla debiutanta roku w National League.

Przejdźmy teraz do American League, gdzie Boston Red Sox znów nie zdołali wykorzystać potknięcia New York Yankees i wciąż tracą do nich sześć spotkań. W ostatnim meczu serii z Chicago White Sox wystawili Junichi Tazawę, który zagrał fenomenalnie w poprzednim starciu przeciwko Yankees, pozwalając swojemu zespołowi na przerwanie serii porażek ze swoimi największymi rywalami. W czwartek nie było już tak pięknie, a Japończyk przez cztery inningi pozwolił przyjezdnym na zdobycie aż dziewięciu punktów w dziesięciu odbiciach. Po jego zejściu White Sox nic już w ofensywie nie zdziałali, ale na szczęście dla nich prowadzenie 9:0 z czwartej zmiany pozwoliło im na utrzymanie zwycięstwa. Najwięcej, 3 RBI zdobył dla nich Jayson Nix, a swojego czwartego home runa w ostatnich ośmiu meczach zdobył Carlos Quentin, któremu dwa miesiące przerwy spowodowanej kontuzją nie popsuły skuteczności w ataku. Red Sox rzucili się jeszcze w końcówce, w pogoń, ale ich ostatnim jękiem był drugi w tym meczu solo home run J.D. Drew, ustalający wynik na 9:5 dla "Białych Skarpet".

Pozostałe wyniki:

New York Yankees - Texas Rangers 2:7
Florida Marlins - New York Mets 3:10
Milwaukee Brewers - Cincinnati Reds 5:8
St. Louis Cardinals - Houston Astros 3:4
Chicago Cubs - Washington Nationals 4:5
Colorado Rockies - Los Angeles Dodgers 2:3
Atlanta Braves - San Diego Padres 9:1
Baltimore Orioles - Cleveland Indians 4:5
Pittsburgh Pirates - Philadelphia Phillies 3:2
Boston Red Sox - Chicago White Sox 5:9
Seattle Mariners - Kansas City Royals 4:8
San Francisco Giants - Arizona Diamondbacks 0:11
Los Angeles Angels - Oakland Athletics 0:2

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×