MLB: Koniec serii Cliff’a Lee

Zakończyła się seria ośmiu zwycięstw w ośmiu startach dla Cliff’a Lee. Sobotnia porażka z Atlanta Braves była także jego pierwszą indywidualną przegraną w barwach Philadelphia Phillies, do których dołączył na koniec lipca, opuszczając Cleveland Indians.

Krzysztof Zacharzewski
Krzysztof Zacharzewski

Drugi mecz Philadelphia Phillies z Atlanta Braves trwał nieco krócej, bowiem po ósmym inningu spadł deszcz i ze względu na zbyt długą przerwę sędziowie zgodnie z zasadami zakończyli mecz z rezultatem po ośmiu zmianach. Absolutnymi faworytami tego spotkania wydawali się Phillies i słusznie. Miotał bowiem dla nich wtedy jeszcze niepokonany w National League Cliff Lee. Jednak każda seria się kiedyś kończy, a ta dla miotacza mistrzów zakończyła się dość boleśnie. Po pięciu niesamowitych startach tym razem Lee w czasie pięciu inningów oddał aż sześć punktów w dziesięciu odbiciach, w tym trzy home runy. Pierwszego z nich zdobył w czwartej zmianie Garret Anderson, rozpoczynając prawdziwy pogrom gospodarzy. Zakończył go w szóstym inningu Chipper Jones, zdobywając 2-RBI home runa, ustalającego wynik na 9:1. Zwycięsko z tego pojedynku miotaczy wyszedł oczywiście Derek Lowe, który przez 5.2 inninga oddał miejscowym ich jedyny punkt i odniósł swoje trzynaste w tym sezonie zwycięstwo. Mimo trzydziestej domowej porażki Phillies wciąż mają siedem meczów przewagi nad drugimi na wschodzie Braves.

Kiedy w sezonie 2002 Barry Zito został wybrany najlepszym miotaczem w American League, grając wtedy dla Oakland Athletics, wszystko wskazywało na to, że czeka go wiele sukcesów. Wszystko się zmieniło po sezonie 2006, kiedy podpisał największy kontrakt dla miotacza w historii. W swoim pierwszym sezonie z San Francisco Giants szybko zyskał miano najbardziej przepłacanego zawodnika w MLB. W kolejnym roku było jeszcze gorzej, kiedy Zito za siedemnaście porażek i ERA 5,15 dostał 14,5 mln dolarów. Mimo, że z Giants spędzi jeszcze cztery lata, to jego aktualna postawa musi wpłynąć na nastawienie fanów. Od meczu gwiazd miota bowiem z ERA równą 1,77, będąc jednym z najlepszych miotaczy w grze. W drugim meczu z Rockies swój pierwszy i jedyny punkt oddał dopiero w dziewiątym inningu więc nie udało mu się zanotować complete game. Mimo to odniósł swoje dziewiąte zwycięstwo. Ofensywę "Gigantów" prowadził za to Pablo Sandoval, który w drugim meczu z rzędu zdobył solo shota, a do tego dodał jeszcze dwa single. Po zejściu Zito goście rzucili się do odrabiania strat, ale na ratunek z przymusu przyszedł Brian Wilson i zakończył ten mecz swoim 32. savem. Giants wygrali 5:3 i tracą już tylko jeden mecz do Rockies.

Żadna seria nie jest aktualnie tak pasjonująca jak ta wspomniana powyżej, ale i w American League nie wszystko jest jeszcze jasne. Od samego początku sezonu nietypowa sytuacja panuje w dywizji centralnej, gdzie Detroit Tigers prowadzą od bardzo dawna, ale nigdy nie osiągnęli nad drugim zespołem bezpiecznej przewagi, ani też drugi zespół im jeszcze bezpośrednio nie zagroził. Aktualnie nad drugimi Minnesota Twins i trzecimi Chicago White Sox mają aktualnie odpowiednio cztery i pół oraz pięć meczów zapasu. W sobotę musieli jednak uznać wyższość Tampa Bay Rays, którzy maja przed sobą o wiele trudniejsze zadanie jeśli chodzi o playoffs. Aczkolwiek ze swoim, bilansem bez problemu prowadzili by w dywizji centralnej, gdzie póki co karty rozdają Tigers. Swoja niemoc na cudzym stadionie przełamał w tym meczu David Price, który gra w tym sezonie w kartkę, ale w siedmiu wcześniejszych startach poza Florydą nie udało mu się wygrać ani razu. Tym razem debiutant przez 7.1 inninga oddał tylko jeden punkt, a skromne ale wystarczające wsparcie w ataku dali mu Ben Zobrist oraz Carlos Pena, którzy zdobyli dwa runy w drugiej zmianie. Rays wygrali 3:1, a Price cieszył się ze swojego siódmego zwycięstwa.

Tego samego dnia Los Angeles Angels pozyskali z Tampa Bay Rays Scott’a Kazmir’a, poważnie uszczuplając i osłabiając ich rotację, ale wzmacniając swoją, która boryka się w tym sezonie z kontuzjami. Co prawda ten sezon jest najgorszym w karierze byłego miotacza "Promieni", ale zmiana otoczenia, a zwłaszcza przejście do zespołu z większymi szansami na mistrzostwo nierzadko czyni cuda. Angels będą mogli skorzystać ze swojego nabytku dopiero za kilka dni. Jednak wraz z zadowalającym ruchem transferowym nie udało im się w tym samym dniu odnieść zwycięstwa i po raz drugi polegli na własnym stadionie z Oakland Athletics. Co prawda w czwartym inningu wyszli na prowadzenie 3:0 po homerze Maicera Izutrisa, ale były to ich jedyne punkty. W siódmej zmianie Athletics najpierw zmniejszyli starty po 2-RBI double Rajai Davis’a, a po chwili doprowadzili do remisu po tym jak wild pitch (dziką piłkę) narzucił zmiennik gospodarzy. W kolejnej zmianie wszyli zaś na prowadzenie, po tym jak punktowe zagranie zaliczył Daric Barton. "Atleci" wygrali 4:3, po raz drugi pokonując liderów dywizji zachodniej.

Pozostałe wyniki:
New York Yankees - Chicago White Sox 10:0
Cincinnati Reds - Los Angeles Angels 4:11
Detroit Tigers - Tampa Bay Rays 1:3
Chicago Cubs - New York Mets 11:4
Baltimore Orioles - Cleveland Indians 3:5
Florida Marlins - San Diego Padres 4:7
Minnesota Twins - Texas Rangers 0:3
Philadelphia Phillies - Atlanta Braves 1:9
Boston Red Sox - Toronto Blue Jays 3:2
Milwaukee Brewers - Pittsburgh Pirates 7:3
Los Angeles Angels - Oakland Athletics 3:4
St. Louis Cardinals - Washington Nationals 9:4
Arizona Diamondbacks - Houston Astros 9:0
Seattle Mariners - Kansas City Royals 8:4
San Francisco Giants - Colorado Rockies 5:3

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×