MLB: Cardinals objęli prowadzenie w National League

Era Los Angeles Dodgers zakończyła się już dwa miesiące temu, ale tak długo zajęło pozostałym zespołom dogonienie i wreszcie wyprzedzenie ich. Pierwszymi, którzy tego dokonali są St. Louis Cardinals, którzy poprzez sweep wygrali wyjazdową serię z Milwaukee Brewers.

W tym artykule dowiesz się o:

Jeśli Milwaukee Brewers liczyli jeszcze, że jakimś cudem zaczną grać lepszy baseball i załapią się do bezpośredniej walki o playoffs, to właśnie zaprzepaścili największą i chyba ostatnią szansę. W domowej serii z liderami dywizji centralnej National League, St. Louis Cardinals nawiązali równą walkę tylko w jednym meczu, ale i tak przegrali serię poprzez sweep i tracą do nich aż siedemnaście meczów. Być może Albert Pujols nie będzie miał największej ilości RBI w lidze, ale drugie z rzędu MVP wydaje się być pewne. Po meczu gwiazd, na którym zresztą wypadł blado i był winiony za porażkę National League, grał dość słabo, ale we wrześniu, który jest decydującym miesiącem sezonu regularnego, powrócił na szczyt swoich możliwości. W trzecim meczu z Milwaukee Brewers pierwszy bazowy Cardinals zdobył dwa home runy, jeden w piątym i jeden w siódmym inningu, co dało mu łącznie 3 RBI. Do pary z nim na górce znów świetnie radził sobie Adam Wainwright, poważny kandydat do nagrody dla najlepszego miotacza. W swoim osiemnastym zwycięstwie (ma ich najwięcej w MLB), oddał tylko pięć odbić bez żadnych punktów. Co więcej, Cardinals, nie licząc startu sezonu, po raz pierwszy prowadzą w National League z minimalnie lepszym bilansem niż Dodgers.

Z potknięcia Los Angeles Dodgers i San Francisco Giants skorzystali najbardziej Colorado Rockies, którzy do tych pierwszych tracą w dywizji zachodniej National League już tylko dwa i pół meczu, a nad będącymi za nimi Giants powiększyli przewagę do czterech spotkań. Wszystko dzięki trzeciemu zwycięstwu nad Cincinnati Reds oraz szóstemu z rzędu ogólnie. Mimo że Bronson Arroyo po raz kolejny zagrał bardzo dobrze, oddając przez siedem inningów tylko dwa punkty, to jego partnerzy z ofensywy nic w tym czasie nie wskórali. Obudzili się dopiero w ósmym inningu, doprowadzając do remisu, a w dziewiątej zmianie pierwsze i jedyne prowadzenie w meczu dał im Scott Rolen po zdobyciu solo home runa. Z jednym punktem straty i z trzema outami do wykorzystania Rockies wzięli się za odrabianie strat. Przy dwóch outach, ale pełnych bazach ich ostatnią nadzieją na doprowadzenie do remisu lub zwycięstwa został Seth Smith, który i tym razem nie zawiódł. Jego single pozwoliło zdobyć bazę domową dwóm biegaczom, co oznaczało oczywiście zwycięstwo walk-off dla Rockies - ich osiemdziesiąte w tym sezonie.

Texas Rangers absolutnie zdominowali wyjazdową serię z Cleveland Indians, wygrywając wszystkie z trzech meczów i zdobywając w każdym z nich co najmniej dziesięć punktów. O ile w pierwszym i drugim pozwolili swoim rywalom łącznie na czternaście runów, to w ostatnim zanotowali shutout, nie oddając ani jednego. Patrząc na tablicę wyników, mecz był bardzo symetryczny. Rangers zdobyli po pięć punktów w pierwszym i ostatnim inningu, a ich strata do Boston Red Sox to wciąż tylko dwa mecze. Na taką szybką przewagę pozwolił "Strażnikom" Fausto Carmona, który został zdjęty jeszcze w pierwszej zmianie. Miotacz Indians w swoim drugim sezonie w Major League Baseball był jednym z najlepszych w swoim fachu, ale kontuzja i operacja, którą przeszedł, zmieniły go na tyle, że kolejne dwa sezony, w tym aktualny, są dla niego prawdziwym koszmarem. Jego słabą dyspozycję w pierwszym inningu najzachłanniej wykorzystał Marlon Byrd, zdobywca 3-RBI home runa, a łącznie czterech w całym meczu. Obok niego najskuteczniejszy był Ivan Rodriguez z jednym punktem zdobytym mniej. Swoja dominatorską grę kontynuuje Scott Feldman, który przez siedem inningów pozwolił gospodarzom tylko na pięć odbić i odniósł swoje szesnaste zwycięstwo.

Szansę na grę w październiku zachowują Florida Marlins, którzy przez większość sezonu czają się za plecami Philadelphia Phillies, ale ani razu nie zdołali im zagrozić w bezpośredniej serii. Po drugiej wygranej nad New York Mets tracą do prowadzących w klasyfikacji dzikiej karty Colorado Rockies pięć i pół meczu i w końcu tylko pół spotkania więcej do liderów dywizji wschodniej National League, Phillies. W wygranie meczu na Citi Field znaczący wkład wniósł pierwszy inning, kiedy to zdobyli cztery punkty, w tym trzy po home runie Cody'ego Rossa. W siódmej zmianie było już 6:0 po double Nicka Johnsona, ale Mets przyszli z odpowiedzią trzech punktów jeszcze w tym samym inningu. Do końca meczu wynik się już nie zmienił i Marlins cieszyli się ze zwycięstwa 6:3. Jeśli chodzi o Mets, którzy w poprzednich dwóch latach tracili swoje szanse na playoffs właśnie z powodu porażek z Marlins w ostatnich dniach sezonu regularnego, to tym razem nie mają już praktycznie szans, tracąc do liderów dywizji osiemnaście meczów.

Pozostałe wyniki:

Cleveland Indians - Texas Rangers 0:10

Pittsburgh Pirates - Chicago Cubs 5:8

Milwaukee Brewers - St. Louis Cardinals 1:5

San Francisco Giants - San Diego Padres 2:4

Washington Nationals - Philadelphia Phillies 5:6

New York Yankees - Tampa Bay Rays 4:2

Toronto Blue Jays - Minnesota Twins 1:4

Boston Red Sox - Baltimore Orioles 7:5

New York Mets - Florida Marlins 3:6

Houston Astros - Atlanta Braves 2:1

Kansas City Royals - Detroit Tigers 5:1

Chicago White Sox - Oakland Athletics 4:3

Colorado Rockies - Cincinnati Reds 4:3

Los Angeles Angels - Seattle Mariners 6:3

Arizona Diamondbacks - Los Angeles Dodgers 4:3

Źródło artykułu: