MLB: Wygrane Braves i Mets

Dla zespołów, które nie liczą się już w walce o playoffs nie ma znaczenia to, czy popsują plany innym drużynom czy im pomogą. Chcą po prostu odnieść tyle zwycięstw ile się da i zakończyć sezon regularny z jak najlepszym bilansem.

Krzysztof Zacharzewski
Krzysztof Zacharzewski

Atlanta Braves, którzy tracą do prowadzących na wschodzie National League Philadelphia Phillies siedem spotkań mają jeszcze szanse na playoffs, ale trudno oczekiwać aby w ciągu kolejnych trzech tygodni odrobili stratę, jakiej nie zdołali zmniejszyć w ciągu prawie całego sezonu. Jednak mogą popsuć plany St. Louis Cardinals na najlepszy bilans w lidze. Drugi mecz tej serii także padł ich łupem, ale tym razem było niezwykle ciężko. Tim Hudson nie był już tak dobry jak w dwóch poprzednich startach, oddając cztery punkty przez pięć inningów. Wcześniej dał jednak swojemu zespołowi wsparcie w ataku, zdobywając w drugiej zmianie swojego pierwszego home runa w karierze. Po ostrej wymianie punktów Cardinals przegrywali w ósmej zmianie jednym runem, ale dwa błędy w defensywie przyjezdnych pozwoliły im na zdobycie dwóch punktów i wyjście na prowadzenie. W dziewiątym inningu gospodarze w celu utrzymania wyniku wpuścili oczywiście na boisko Ryan’a Franklin’a. Jednak bardzo szybko pozwolił on "Walecznym" na zapełnienie baz, po czym 2-RBI double zdobył Brian McCann, dając swojej drużynie prowadzenie. Mimo kolejnych szans nie udało im się powiększyć przewagi, ale Rafael Soriano wykonał swoją robotę notując pewny save.

W podobny sposób wydawałoby się pewne zwycięstwo stracili w tym samym czasie Philadelphia Phillies, którzy podejmowali u siebie New York Mets. Po raz trzeci po ponad dwumiesięcznej przerwie w barwach nowojorczyków wystąpił Carlos Beltran, który zdobył home runa w czteropunktowym pierwszym inningu w wykonaniu przyjezdnych. Mimo takiej poważnej zaliczki Phillies prowadzili 8:4 już w szóstym inningu po tym jak triple zanotował Jimmy Rollins. Wydawało się, że i tym razem niezawodna ofensywa aktualnych mistrzów przy nie najlepszej postawie miotaczy zapewni im zwycięstwo. Jednak Mets bardzo rzadkiego dla nich przypływu mocy doznali w końcówce. Najpierw odrobili trzy punkty w ósmym inningu i od remisu dzielił ich już tylko jeden run. W kolejnej zmianie w obawie przed porażką jako closer dla Phillies nie pojawił się Brad Lidge, który bije rekordy w ilości zmarnowanych zwycięstw, ale Ryan Madson ostatnio coraz częściej go zastępujący. Jednak i on tym razem nie wypełnił swojego zadania i zmarnował szósty save w tym sezonie. Z kolei tym, który go zranił był David Wright, który po raz drugi zdobył 2-run homera. Zrobił to także w ósmej zmianie, a w całym meczu w trzech odbiciach miał łącznie 6 RBI. Mets dzięki jego świetnej postawie wygrali 10:9.

Lepszego dnia Los Angeles Dodgers nie mogli sobie po prostu wymarzyć. Po raz drugi pokonali na wyjeździe bez problemu San Francisco Giants, a porażki odnieśli wspomniani wcześniej liderzy pozostałych dwóch dywizji, a więc Phillies i Cardinals. Oprócz tego San Diego Padres zakończyli serię zwycięstw Colorado Rockies, dzięki czemu Dodgers powiększyli nad nimi przewagę do trzech meczów. Na prawdziwego bohatera "Spychaczy" wyrasta Vicente Padilla, który z Texas Rangers przybył z bardzo słabą reputacją i za najniższą ligową stawkę. Czasem dla zawodnika jest to jednak motywacja. W swoim czwartym starcie dla Dodgers Padilla odniósł trzecie zwycięstwo, nie oddając ani jednego punktu w czasie sześciu inningów, a jego ERA w nowym zespole to tylko 2,01. Kluczowy dla losów meczu był 3-RBI home run Russell’a Martin’a w trzecim inningu, który rozpoczął serię czterech punktowych inningów dla Los Angeles. Wynik meczu na 9:1 w dziewiątym inningu ustalił James Loney, dla którego był to trzeci home run w ostatnich pięciu spotkaniach oraz piąty mecz z rzędu, w którym zdobył RBI. W dwóch meczach na AT&T Park Dodgers zdobyli dziewiętnaście punktów i ich celem będzie wygrana ostatniego i sweep.

Na koniec przenosimy się do American League, gdzie Chicago White Sox wykorzystali piątą z rzędu porażkę Detroit Tigers i pokonali na wyjeździe Los Angeles Angels, zmniejszając swoja stratę do liderów dywizji centralnej do pięciu spotkań, wyprzedzając jednocześnie Minnesota Twins. Prowadzenie 3:0 w trzecim inningu dał im Scott Podsednik, który zanotował tzw. inside-the-park home run, czyli home run, po którym piłka nie wypada poza pole gry, ale zawodnik jest na tyle szybki aby po odbiciu obiec wszystkie bazy aż do domowej. Aktualnie jest to bardzo rzadko spotykane zagranie, ale w odległej baseballowej przeszłości zawodnicy notowali po kilkadziesiąt tego typu homerów w karierze. Prowadzenie White Sox w ostatnim inningu na rzecz Angels zmarnował Bobby Jenks, pozwalając Maicerowi Izturisowi na doprowadzenie do remisu po single. Jednak zwycięstwo było tym razem pisane przyjezdnym. W dziesiątej zmianie po dzikiej piłce w wykonaniu miotacza "Aniołów" bazę domową osiągnął Podsadnik i tym razem goście nie oddali już prowadzenia, wygrywając ostatecznie 4:3.

Pozostałe wyniki:
New York Yankees - Baltimore Orioles 3:7
Chicago Cubs - Cincinnati Reds 5:7
Minnesota Twins - Oakland Athletics 2:4
Philadelphia Phillies - New York Mets 9:10
St. Louis Cardinals - Atlanta Braves 6:7
Los Angeles Angels - Chicago White Sox 3:4
Florida Marlins - Washington Nationals 11:3
Cleveland Indians - Kansas City Royals 13:6
Houston Astros - Pittsburgh Pirates 4:2
Detroit Tigers - Toronto Blue Jays 6:8
Boston Red Sox - Tampa Bay Rays 9:1
Texas Rangers - Seattle Mariners 3:8
Arizona Diamondbacks - Milwaukee Brewers 2:9
San Francisco Giants - Los Angeles Angels 1:9
San Diego Padres - Colorado Rockies 3:2

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×