Polski mistrz świata nie żyje. "Jego mądrość musi przetrwać"

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Andrzej Maciejewski
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Andrzej Maciejewski

- Był człowiekiem kompletnym. Liderem, mistrzem, nauczycielem, przewodnikiem, przykładem dla wszystkich - tak Andrzeja Maciejewskiego, legendę polskiego karate wspomina nasza siedmiokrotna mistrzyni świata Justyna Marciniak.

W tym artykule dowiesz się o:

W poniedziałek polskie karate doznało ogromnej straty - w wieku 61 lat zmarł Andrzej Maciejewski, legenda tego sportu, były mistrz świata, wieloletni trener, działacz, ale przede wszystkim wychowawca niezliczonej liczby zawodników, dla których był prawdziwym wzorem.

"Całe swoje życie poświęcił karate, będąc nie tylko liderem i mentorem, lecz także prawdziwym przyjacielem. Jego zaangażowanie, determinacja oraz troska o ludzi i środowisko karate na zawsze pozostaną w naszej pamięci" - przekazał Polski Związek Karate Tradycyjnego.

Jedną z osób, na którą Maciejewski miał ogromny wpływ, jest Justyna Marciniak - siedmiokrotna mistrzyni świata, dziesięciokrotna mistrzyni Europy, multimedalistka mistrzostw Polski.

ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w swoim stylu. Sala od razu wybuchła śmiechem

- Był człowiekiem niemal kompletnym. Liderem, mistrzem, nauczycielem, przewodnikiem, przykładem dla wszystkich - nie może odżałować straty wybitna polska zawodniczka.

- Był totalnym liderem, strażnikiem tradycji, stanowczym i wyjątkowym mówcą, zawsze przemawiającym z sercem. Przy tym wszystkim potrafił pozostać normalnym i skromnym człowiekiem. Prywatnie? Niezwykle zabawny, wesoły, kochał spotkania w gronie przyjaciół i znajomych. Poza tym ciągle snuł nowe plany, nie było rozmowy bez jego nowych pomysłów i idei - przekonuje Marciniak.

Największym międzynarodowym sukcesem Andrzeja Maciejewskiego był złoty medal mistrzostw świata, wywalczony w drużynie w 1992 roku w Montrealu. Równie znakomicie radził sobie także jako trener, a także jako działacz, mając wielki wpływ na rozwój karate tradycyjnego w Polsce i na świecie.

Od 2004 roku Maciejewski był wiceprezesem, a w latach 2019-2024 prezesem Polskiego Związku Karate Tradycyjnego. Oprócz tego pełnił funkcję wiceprezesa ds. Europy World Traditional Karate-Do Federation.

Według naszej rozmówczyni brał na swoje barki wiele, ale wywiązywał się ze wszystkich celów.

- Wszystkim swoim działaniom nadawał sens, bez problemu radził sobie w trudnych sytuacjach. Brał wiele na siebie, ale czuł się z tym jak ryba w wodzie, to był jego żywioł. Niczym wojownik potrafił sprostać wszystkim przeciwnościom lub znaleźć inny sposób, by osiągnąć cel. Posiadał ogrom mądrości i wiedzy. Miał swoje wartości, które przekazywał innym. Po treningach sam łapał za mopa i sprzątał "dojo", dbał o to, aby podnieść z maty zwykły papierek po cukierku. Dostrzegał detale, dbał o najdrobniejsze rzeczy i one były dla niego ważne. A treningi z nim to był kosmos - słyszymy.

Justyna Marciniak zapewnia, że po śmierci swojego senseia celem jej i innych jego wychowanków będzie przekazanie tej mądrości kolejnym pokoleniom.

- Był bardzo zaangażowany w rozwój uczniów, wydobywał z nas talent i to, co najlepsze, kształtował wartości. Dlatego teraz mamy misję, aby ten ogrom wiedzy przekazać kolejnym pokoleniom. To nie jest proste, ale jego uczniowie są rozsiani po całej Polsce! Zawsze mawiał, że mamy potencjał albo że stać nas na więcej. Był wymagający. Ale teraz my musimy wymagać od siebie, aby jego mądrość i dziedzictwo przetrwało w nas - podsumowuje legenda polskiego karate, obecnie prezes Akademii Sportu i Karate w Warszawie.

Wciąż nie wiadomo, jaka była przyczyna śmierci Andrzeja Maciejewskiego.

Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści