Tegoroczny Światowy Finał Pucharu Rok w kategorii Mini Rok miał wyjątkowo dramatyczny przebieg. Najgorsze, że występ Janka Antoszewskiego popsuli jego mechanicy... Mimo optymizmu i wielkich nadziei rozbudzonych po bardzo udanym występie na tym samym torze podczas ubiegłotygodniowego "Pucharu Jesieni", zaczęło się od problemów podczas treningów. Okazało się, że kart Antoszewskiego po prostu "nie jechał" i czasy w porównaniu do rywali daleko odbiegały od oczekiwań i możliwości zawodnika. Nie było rady, trzeba było zmienić silnik.
Niestety, mimo wcześniejszych deklaracji, w polskiej ekipie WTR Racing nie było rezerwowego! Jako że zawodnika Fundacji zawiódł jego serwis, z pomocą przyszli rywale z duńskiego teamu, tyle, że pozostała im jedynie dość wysłużona jednostka napędowa. Mimo to, kart Antoszewskiego znacznie przyspieszył i 12-latek zajął wysoką, 8 lokatę podczas czasówki. Nieźle poszło ma także w dwóch pierwszych wyścigach kwalifikacyjnych, w których dwukrotnie zameldował się na 7 miejscu. Wydawało się, że trzecim wyścigu będzie jeszcze lepiej, bo Antoszewski przez dwa okrążenia zajmował drugą pozycję, ale po kolizji z jednym z rywali spadł na koniec stawki. Niestety, niemal ten sam scenariusz powtórzył się w czwartym wyścigu. Do przedfinału kierowca ruszał więc z 20 pozycji i szybko zaczął odrabiać straty. Ten wyścig miał jednak niecodzienny przebieg.
Jesteś kibicem sportów motorowych? Zapraszamy na nasz fan page na Facebooku!
Tuż po starcie doszło do poważnej kraksy, wyjechała karetka i przez większość dystansu na torze South Garda powiewały żółte flagi. Rywalizację wznowiono dopiero na dwa okrążenia przed metą i choć czasu pozostało już bardzo niewiele, to Antoszewski miał szansę na przyzwoitą lokatę i awans do finału. Jednak na tym poziomie rywalizacji żaden zawodnik nie odpuszcza, wszyscy zaciekle walczą o każdy centymetr, często na granicy fair play. Szanse młodego Polaka pogrzebała więc kolizja z trzema innymi rywalami na... ostatnim okrążeniu.
- Wielka szkoda, że tak się stało, bo miałem realne szanse na występ w finałowym wyścigu. Mimo to, jestem zadowolony, że zdobyłem kolejne doświadczenia w rywalizacji na tak wysokim poziomie, zwłaszcza, że miałem poważne problemy ze sprzętem. 15 minut przed ostatnim treningiem zaryzykowaliśmy i wypożyczyliśmy silnik z gaźnikiem z innego zespołu. I choć był to ostatni, jaki został po testach innych zawodników, to żałuję, że zrobiliśmy to tak późno, ponieważ nie było już czasu na ustawienie wszystkiego. Mimo to, po zmianie silnika zyskaliśmy ponad pół sekundy na okrążeniu! - tłumaczył Jan Antoszewski.
Teraz zawodnika Fundacji Wierczuk Race Promotion czeka zasłużona przerwa i czas na wnikliwą analizę minionego sezonu, w którym przypomnijmy, Antoszewski m.in. po raz drugi z rzędu wywalczył Rok Cup Poland w kategorii Mini Rok.