Grzegorz Wojtkowiak wrócił na boisko

Po blisko półrocznej przerwie spowodowanej kontuzją, do gry wrócił Grzegorz Wojtkowiak. Obrońca Lecha Poznań na boisku pojawił się pod koniec meczu z Odrą Wodzisław. "Dyzio" nie odczuwa już skutków urazu, ale do optymalnej formy jeszcze trochę brakuje.

Michał Jankowski
Michał Jankowski

Grzegorz Wojtkowiak kontuzji doznał w marcu, podczas jednego z treningów. Początkowo wydawało się, że uraz jest niezbyt groźny, ale ostatecznie wyeliminował go z gry na prawie pół roku. Długo wyczekiwany powrót do drużyny nastąpił w meczu z Odrą Wodzisław. W 83. minucie zastąpił Dimitrije Injacia i na boisko wszedł jako defensywny pomocnik. - Zmiana była spowodowana urazem zgłoszonym przez Injacia. W jego musieliśmy wprowadzić zawodnika, który zabezpieczy środek - wyjaśniał Jacek Zieliński. Uraz Serba nie jest jednak poważny i będzie gotowy do gry z Legią Warszawa. - Czuje się dobrze. Jest poobijany po meczu z Odrą, ale trenuje już normalnie - dodaje trener Lecha.

Wojtkowiak bardzo cieszy się nawet z krótkiego występu przeciwko Odrze. Mógł nawet zdobyć gola, ale jego dobry strzał z dystansu został zablokowany. Przyznaje jednak, że do optymalnej formy jeszcze daleko. - Jestem już w pełni zdrowia, ale powrót do optymalnej formy można osiągnąć tylko ciężką pracą - mówi
"Dyzio".

Powrót 25-letniego obrońcy to bardzo dobra nowina dla Jacka Zielińskiego. - Cieszę się, że jest zdrowy i dochodzi do coraz lepszej dyspozycji - przyznaje trener Lecha, który jednak żałuje, że przełożono mecze Pucharu Polski. - Liczyłem, że zagra większym wymiarze czasowym w Stalowej Woli, ale niestety tego meczu nie ma.

Powrót Wojtkowiaka to najważniejsza, oprócz zdobycia trzech punktów, informacja z meczu z Odrą. Styl zwycięstwa pozostawiał dużo do życzenia. - Szczególnie w końcówce, gdy graliśmy w przewadze, mieliśmy sporo sytuacji, ale nie potrafiliśmy ich wykorzystać, a Odra groźnie kontratakowała. Chcieliśmy strzelić gola, ale się nie udało. Najważniejsze są jednak trzy punkty - mówi lechita, który uważa, że kolejna bramka umożliwiłaby zdecydowanie wyższe zwycięstwo. - To była kwestia drugiego gola. Mieliśmy sytuacje, ale za bardzo chcieliśmy wejść do bramki. Mogliśmy oddawać więcej strzałów, to wynik byłby inny - dodaje Wojtkowiak.

W obliczu kontuzji Manuela Arboledy pojawia się coraz więcej pytań, czy "Dyzio" nie powinien zagrać w miejscu Kolumbijczyka. Wiadomo jednak, że trener Zieliński zdecyduje się na wystawienie Ivana Djurdjevicia. - Jest przygotowany do gry i w każdej chwili może wejść na boisko, ale ciężko mówić, że z marszu wskakuje do pierwszego składu. Brakuje mu ogrania, a w kontekście meczu z Legią to byłoby duże ryzyko. O fizyczną stronę jestem spokojny - mówi Zieliński. A co na to sam zainteresowany? - Od ustalania składu jest trener. Ja na treningach chcę pokazać, że jestem do jego dyspozycji. Oporów nie mam, ale zaległości na pewno są, gdy przez pół roku w ogóle nie gra się meczów - zakończył Wojtkowiak.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×