Start Gniezno po spotkaniu w Rybniku. TAK dla klubów zagranicznych, NIE dla połączenia I i II ligi

W środę w Rybniku obradowali przedstawiciele klubów z I i II ligi. Jednym z uczestników spotkania, którego celem było przygotowanie propozycji zmian do regulaminu obowiązującego dla ww. rozgrywek, był prezes Startu Gniezno Arkadiusz Rusiecki.

Mateusz Klejborowski
Mateusz Klejborowski

Można powiedzieć, że zmiany przygotowane przez przedstawicieli większości klubów z zaplecza Speedway Ekstraligi są co najmniej rewolucyjne. Otóż w Rybniku zdecydowano m.in., że nadchodzący sezon będzie ostatnim, w którym będą występowały zagraniczne zespoły (Lokomotiv Daugavpils i Speedway Miszkolc - I liga). Ponadto ustalono, że w przypadku rozszerzenia najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce za 2 lata, dwie pozostałe ligi ulegną połączeniu.

Nie wszystkie decyzje podejmowano absolutną większością głosów. Okazuje się, że sporo zastrzeżeń do proponowanych zmian miał prezes Startu Gniezno, Arkadiusz Rusiecki: - Zgadzam się, że proponowane przez środowisko zmiany można uznać za rewolucyjne. Jednocześnie nie będę jednak ukrywał, że ze sporą częścią z nich się nie zgadzamy, my jako Gniezno. Spora część głosowań została przez nas przegrana.

Co nie znalazło aprobaty przedstawicieli Startu? - Jesteśmy przeciwni połączeniu I i II ligi. Taki manewr wiąże się z tym, że kluby nie zainteresowane z różnych przyczyn i nie myślę tu o naszym klubie, walką o awans do Speedway Ekstraligi, nie będą miały jakiejkolwiek motywacji do walki na I-ligowym froncie. Takim produktem nie będą zainteresowani nasi klienci - kibice. Poza tym, jako jedni z nielicznych, byliśmy przeciwni wykluczeniu z naszych rozgrywek zespołów zagranicznych, z Daugavpils i Miszkolca. Mimo, że wielokrotnie rywalizowaliśmy z tymi drużynami, i zdajemy sobie sprawę jakie wysokie wiążą się z tym koszty, to jesteśmy zdania, że te kluby powinny dalej w Polsce startować. W mojej opinii decyzja podjęta przed laty o dopuszczeniu tych klubów do polskiej II ligi była błędna, ale dziś, kiedy pozwoliliśmy tym zespołom na awans do I ligi, jak w przypadku Miszkolca oraz na baraż o Speedway Ekstraligę jak w przypadku Daugavpils, relegowanie ich z polskiej ligi jest infantylną niekonsekwencją. W tej chwili w Polsce jest zbyt mało ośrodków żużlowych, a poza tym bardzo trudno jest znaleźć sensowne rozwiązania dla jednolitego systemu rozgrywek dla połączonej I i II ligi, już bez udziału w nich zespołów zagranicznych - tłumaczy Rusiecki.

Jeśli chodzi o pozostałe propozycje zmian, to prezes Startu podchodzi do nich spokojniej. Mimo, że nie zgadza się chociażby z rezygnacją ze stosowania tzw. jokera, czyli złotej rezerwy taktycznej: - Pozostałe postulaty są racjonalne. Mimo, że jako klub mieliśmy do nich zastrzeżenia. Otóż jesteśmy zdania, że nie powinniśmy rezygnować z możliwości stosowania złotej rezerwy taktycznej. Uważamy, że był środkiem, który dodawał zawodom kolorytu. Poza tym dzięki niemu, kibice mogli dłużej emocjonować się spotkaniem. Przecież ciągle zdarzają się mecze, gdzie na dobrą sprawę końcowe rozstrzygnięcie jesteśmy w stanie przewidzieć po 7-8 biegach. Zastosowanie tzw. jokera, może odmienić jego losy, a co za tym idzie, nie odbierać kibicom emocji. Ktoś może zarzucić nam, że jesteśmy przeciwni rezygnacji z tzw. jokera, w związku z faktem, że sami odnieśliśmy korzyść z jego zastosowania, chociażby w meczu na Łotwie, ale ten przykład pokazuje iż gdyby jednak nie złota rezerwa, to po 9. wyścigu kibice nie mieliby się już czym emocjonować. A tak zażarta walka trwała do samego końca, a podobnych meczów jest znacznie więcej. Musimy wspólnie dbać o to, by dawać naszym kibicom interesujące widowiska, bo za to płacą spore pieniądze kupując bilety.

Prezes gnieźnieńskiego klubu ma również zastrzeżenia do rezygnacji z możliwości zastąpienia juniorem zawodnika, który dotknie taśmy: - Jesteśmy przeciwni możliwościom omijania regulaminu czy też stosowaniu różnych sztuczek. Uważamy jednak, że kibic jako osoba, który płaci za bilet, ma prawo oglądać biegi w pełnej obsadzie. W związku z tym należałoby znaleźć inny sposób kary, dla zawodników, którzy dotkną taśmy.

Rusiecki był zadowolony m.in. z pozostawienia możliwości stosowania tzw. zastępstwa zawodnika, zmniejszenia liczebności drużyny ligowej z ośmiu do siedmiu żużlowców oraz możliwości korzystania przez zawodników z dotychczasowych tłumików także w sezonie 2010, choć osobiście nie wierzy, że ten ostatni przepis uda się utrzymać "przy życiu". - Myślę, że w sposób jednoznaczny i dobitny wyraziliśmy nasze zdanie w sprawie nowych tłumików do motocykli żużlowych, gdyż projekt zmian odrzucili wszyscy. Mam jednak świadomość, że z tym faktem będzie wiązało się sporo problemów, gdyż na arenie międzynarodowej zawodnicy, i tak będą musieli korzystać z nowego modelu, a co za tym idzie ponosić większe koszty. Nie jest zatem wykluczone, że ostatecznie nie uda nam się obronić naszego stanowiska przed PZM i FIM.

Zmiana, która zyskała poparcie przedstawicieli innych klubów, a była autorskim pomysłem gnieźnian, dotyczy możliwości wprowadzenia korzystania w czasie meczów z 10-minutowej przerwy. - Tak, to był nasz postulat ale nie jest on rzecz oczywista nowatorski, bowiem znany jest ze Speedway Ekstraligi. Szczerze mówiąc trochę się zdziwiłem, że spotkał się z nie do końca dobrym odbiorem i zrozumieniem. Jesteśmy jednak zdania, że sponsorzy, którzy w sposób wymierny klubowi pomagają klubowi, powinni mieć możliwość odpowiedniej promocji. Kibicom z kolei chcemy dać szansę skorzystania z pełnej oferty organizatora, to jest z punktów gastronomiczny czy stoisk handlowych. Jednocześnie chciałbym jednak podkreślić, że przerwa w czasie meczu nie będzie obligatoryjna. To organizator zdecyduje wcześniej czy z niej skorzysta czy też nie, tak by ukrócić możliwość manipulacji wynikiem, chociażby ze względu na pogodę. Uważamy, że nasz pomysł jest bezpieczny i nie rodzi możliwości stosowania żadnych niesportowych zabiegów. Podkreślam raz jeszcze, każdy kto będzie chciał z przerwy skorzystać będzie miał taką możliwość, ale to nie będzie obowiązek.

Innym wnioskiem złożonym przez Start był przepis obligujący włodarzy klubów żużlowych do wynagradzania zawodników w krajowej walucie. - W tym przypadku również był to nasz postulat. O dziwo także nie wszyscy szefowie klubów byli "za". Część z nich jak się okazało woli płacić zawodnikom w walucie Unii Europejskiej. Przepis ten ostatecznie zyskał akceptację środowiska i nakłada na nas obowiązek posługiwania się w Polsce obowiązującą tu walutą - dzisiaj złotym, w przyszłości w okresie przejściowym stosować dowolność, a po wejściu do "strefy euro" oczywiście walutę unijną. Chociaż wydaje się to racjonalne, wniosek przeszedł bodajże jednym głosem co pokazuje, że pamięć o bardzo niskim kursie euro sprzed roku jest ciągle żywa.

Teraz zaproponowane zmiany najprawdopodobniej będą jeszcze raz omawiane podczas kolejnego spotkania prezesów I II ligi, już z udziałem przedstawicieli Głównej Komisji Sportu Żużlowego, w dniach 27-28 października w Rawiczu. Uczestnicy spotkania zajmą się m.in. ostatecznym kształtem rozgrywek zaplecza Speedway Ekstraligi, łącznie ze sposobami rozgrywania fazy play-off (w Rybniku nie udało się wypracować wspólnego stanowiska).

Arkadiusz Rusiecki jest pełen nadziei, że najbliższe spotkanie zakończy się po myśli środowiska żużlowego, a sezon 2010 będzie pełen sportowych emocji.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×