Ruch rządzi na Śląsku - relacja z meczu Polonia Bytom - Ruch Chorzów

Polonia przegrała po raz pierwszy na własnym boisku odkąd jej trenerem został Jurij Szatałow - to dla bytomskiej publiczności nowość. Z kolei informacją, do której fani niebiesko-czerwonych mogą się już powoli przyzwyczajać jest fakt, że ich pupile znowu dali się ograć Ruchowi.

Maciej Smolewski
Maciej Smolewski

Jeszcze za nim rozpoczęło się spotkanie, na stadionie trochę się działo. Najpierw bardzo widowiskową oprawę zsynchronizowaną z muzyką zaprezentowali kibice gospodarzy, a następnie bardzo miła niespodzianka czekała Jacka Trzeciaka. Pomocnik Polonii Bytom został uhonorowany przez działaczy klubowych za setny mecz, który rozegrał w niebiesko-czerwonych barwach.

Już od pierwszego gwizdka sędziego dało się zauważyć bardzo duże zaangażowanie w grze piłkarzy obu stron. Walki w środku pola oraz o każdą piłkę było co niemiara, ale sytuacji bramkowych w pierwszych minutach - jak na lekarstwo. Przez pierwsze dziesięć minut meczu przeważał Ruch, o czym może świadczyć zamieszanie pod bramką Skaby już w 2. minucie, ale to gospodarze stworzyli pierwszą, naprawdę groźną akcję ofensywną. W 11. minucie rzut wolny z lewej strony boiska i około 30. metrów od bramki Pilarza wykonywał Bażik, który mocno zacentrował piłkę w pole karne na długi słupek... a ta minęła wszystkich i niedotknięta przez nikogo przeleciała obok bramki gości.

Z kolei już pięć minut później powinno być 1:0 dla Polonii. Po bardzo dobrym rajdzie i dośrodkowaniu Radzewicza, piłka wylądowała w polu karnym, gdzie z około 4. metra starał się ją umieścić w siatce Rafał Grzyb, ale kapitan miejscowych nie trafił czysto w futbolówkę i ta poszybowałą nad bramką. Po zmarnowaniu tej struprocentowej sytuacji, pomocnik Polonii złapał się tylko za głowę. Ruch wszedł w okres niemrawej gry i jedyne na co było go stać to strzał z dystansu autorstwa Wojciecha Grzyba, a gospodarze się rozkręcali. Kolejna akcja, którą stworzyli w 18. minucie spotkania, była kolejną z rodzaju tych, które piłkarze nazywają "setkami". Po ponownym, dobrym dośrodkowaniu Bażika z rzutu wolnego, piłkę w polu karnym otrzymał Sawala i chyba był tak zaskoczony sytuacją, w której się znalazł, że nie zdołał pokonać Pilarza z najbliższej odległości. Piłka po uderzeniu z woleja poszybowała nad bramką Niebieskich.

Po tych emocjach w pierwszych dwudziestu minutach gry tempo meczu osłabło i emocji na boisku było mniej niż tych na trybunach. W Polonii dwoił się i troił Radzewicz, ale dobrze dysponowana tego dnia defensywa Ruchu skutecznie uniemożliwiała mu grę. Goście swoich szans próbowali głównie w strzałach z dystansu.

Po ponad pół godzinie gry w roli głównej ponownie wystąpił Radzewicz. Popularny "Radza" został zahaczony przez któregoś z obrońców Ruchu i zwijał się z bólu na 25. metrze... ale gdy zauważył, że jego koledzy są w posiadaniu piłki, szybko wstał, otrzepał się i gdy tylko otrzymał podanie - oddał strzał na bramkę Pilarza. Niestety, dla kibiców Polonii, zrobił to swoją słabszą nogą, więc był on bardzo niecelny. Jednak już 120 sekund później rudowłosy piłkarz gospodarzy otrzymał sytuacyjną piłkę i przymierzył z dystansu. Tym razem był bliżej zdobycia gola, bo po jego mocnym uderzeniu piłka minimalnie minęła słupek bramki gości. Odpowiedź gości przyszła pod podstacią bardzo mocnego strzału Grodzickiego, ze skraju pola karnego, który jednak nie trafił w bramkę Skaby. Po tym uderzeniu sędzia zakończył pierwszą część gry.

Na drugą połowę bardziej zmobilizowani wyszli goście, którzy już w 53. minucie spotkania udowodnili, że uważnie słuchali rad trenera w przerwie. Po dobrym zagraniu piłki przez Grzyba i odbiciu jej przez Skabę, futbolówkę w polu karnym otrzymał Sobiech, który jednak strzelił prosto w golkipera gospodarzy. To była najlepsza akcja Ruchu na zdobycie gola w tym meczu... aż do sytuacji, która zdarzyła się minutę później. Wówczas Ruch po prostu "rozklepał" defensywę gospodarzy kilkoma podaniami. To ostatnie należało do Sobiecha, który dobrze uruchomił Grzyba, a ten tylko wbiegł w pole bramkowe i z jego skraju, ładnym, technicznym uderzeniem pokonał bramkarza Polonii.

Gospodarzy ten cios trochę oszołomił, ale niecałe dziesięć minut później prawie doprowadzili do wyrównania. Prostopadłą piłką ładnie obsłużył Sawalę Radzewicz i pomocnik gospodarzy znalazł się w sytuacji sam na sam z Pilarzem. Strzelił jednak prosto w niego. Dobijać jeszcze próbował, wprowadzony chwilę wcześniej, Trzeciak, ale i jemu ta sztuka się nie udała. Z najbliższej odległości nastrzelił bramkarza gości.

Po kolejnych dziesięciu minutach gry powinno już być 2:0 dla Ruchu. Kapitalnym przerzutem z prawego skrzydła popisał się Krzysztof Nykiel, który zagrał dokładną piłkę do Niedzielana, ale popularny "Wtorek" z pięciu metrów nie trafił czysto w piłkę, która minimalnie minęła słupek bramki gości. Ostatnie słowo w tym meczu należało jednak do graczy Polonii. Jacek Trzeciak w przedostatniej minucie meczu mógł swoim strzałem z granicy pola karnego zapewnić niebiesko-czerwonym punkt w tym pojedynku, ale jego uderzenie było minimalnie niecelne, a do końca i tak asekurował je Pilarz.

Takim sposobem Ruch ponownie ograł Polonię, o której już można powiedzieć, że cierpi na "niebieski kompleks". Kompleks, który jest niewyleczony już od dwudziestu trzech lat.
Z kolei o Ruchu można powiedzieć, że wygrał trzeci derbowy mecz w tym sezonie i w bezpośrednich starciach z drużynami z Górnego Śląska jest najlepszy.

Polonia Bytom - Ruch Chorzów 0:1 (0:0)
0:1 - W. Grzyb 54'

Składy:

Polonia Bytom: Skaba - Hricko, Killar, Kulpaka, Nowak - Barcik (60' Trzeciak), Sawala. Rafał Grzyb, Radzewicz (82' Tomasik) - Bażik - Podstawek (60' Zieliński).

Ruch
Chorzów: Pilarz - Nykiel, Sadlok, Grodzicki, Brzyski - Wojciech Grzyb (90+2' Balaż), Baran, Straka, Janoszka (67' Zając) - Sobiech (89' Scherfchen), Niedzielan.

Żółte kartki: Sawala (Polonia) oraz Niedzielan, Nykiel (Ruch).

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).

Widzów: 8000.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×