NBA: Artest wrócił do Houston. Gortat punktuje przeciwko Suns

Pierwsza wizyta od czasów przejścia do Lakers była dla Ron-Rona niezwykle miła. Zdobył 15 punktów i pomógł swojej drużynie zainkasować zwycięstwo. Niezłe lanie Phoenix Suns sprawili koszykarze Orlando Magic, w barwach których występuje Marcin Gortat.

Łukasz Brylski
Łukasz Brylski

Szybko wnioski z pierwszej porażki w sezonie wyciągnęli Orlando Magic. Zespół z Florydy na własnym parkiecie nie dał najmniejszych szans Phoenix Suns.

- Fajnie, że po słabszym meczu, który zakończył się naszą przegraną , teraz udało się wygrać. Na prawdę jestem zadowolony z dyspozycji zespołu. Uważam, że po raz pierwszy od startu rozgrywek zagraliśmy dobrze w obronie i w ataku - ocenił Stan Van Gundy.

Orlando od samego początku przejęło inicjatywę i z każdą minutą powiększało swoją przewagę. W pewnym momencie gospodarze prowadzili różnicą 28 punktów.

Jednym z autorów zwycięstwa, oprócz tradycyjnie już Dwighta Howarda, był Ryan Anderson. Po spotkaniu z Detroit, które zakończyło się porażką na skrzydłowego spadła fala krytyki. Anderson jednak pokazał, że można na niego liczyć. W starciu ze Słońcami zanotował 20 oczek i 10 zbiórek.

Marcin Gortat w meczu z Phoenix na parkiecie spędził niespełna 25 minut. Jego dorobek to 8 punktów (3/6 z gry), 8 zbiórek (6 w obronie) blok i trzy straty.

Liderem gości był Amare Stoudemire (25pkt, 14zb).


Spotkanie pomiędzy Houston Rockets i Los Angeles Lakers zapowiadało się niezwykle ciekawie. Głównym powodem, a raczej głównymi powodami byli Trevor Ariza i Ron Artest (zdobyli po 15 punktów - przyp. aut.). Był to pierwszy mecz od czasu zmian barwa klubowych przez tych graczy.

Na trzydzieści sekund przed końcem regulaminowego czasu gry za trzy punkty trafił Artest. Jeziorowcy prowadzili wówczas 92-89. Czasu było jednak jeszcze sporo i gospodarze zdołali wrócić do gry. Uczynił to były zawodnik kalifornijskiej drużyny - Ariza.

W dogrywce trwała zażarta walka. Obydwie drużyny grały kosz za kosz. W samej końcówce więcej zimnej krwi zachowali jednak podopieczni Phila Jacksona. Po jednym celnym wolnym rozgrywającego świetny mecz Kobe Bryanta (41 punktów), zespół z Los Angeles miał najmniejsze z możliwych prowadzeń (103-102). Okazało się jednak, że to wystarczyło. Rakiety miały 24 sekundy na odwrócenie losów meczu, ale czyniły to zbyt nieporadnie.


Ogromną szansę na ogranie Celtics miała Minnesota. Leśne Wilki, które przez 3/4 meczu prezentowały się bardzo dobrze, nie w ostatnich pięciu minutach zupełnie stanęły. Przestój wykorzystali zawodnicy Doca Riversa, którzy wrócili do gry.

- O zwycięstwie zadecydowało nasze doświadczenie. Graliśmy źle, ale nikt nie panikował. Czekaliśmy na okazję do ataku - powiedział trener ekipy z Bostonu.

Celtics mieli kłopoty spore kłopoty z Oleksijem Pecherovem, który rozgrywał mecz życia. Na swoim koncie zapisał 24 punkty i 8 zbiórek.


Powodów do zadowolenia nie ma nadal Allen Iverson. Grizzlies przegrali kolejne spotkanie, a on wchodził na parkiet z ławki (27:33 minuty, 18 punktów). Tym razem od Niedźwiadków lepsi okazali się Golden State Warriors, w szeregach których karty rozdawali Monta Ellis do spółki z Anthonym Morrowem. W przypadku tego pierwszego stwierdzenia pasuje idealnie, ponieważ zanotował 12 asyst. Obydwaj gracze rzucili po 24 punkty.


W znacznie lepszym humorze jest Chris Paul. Filigranowy obrońca zaaplikował Dallas Mavericks 39 oczek, a jego Szerszenie wygrały po dogrywce.

Spora w tym zasługa Peji Stojakovicia, który w ostatnich sekundach czwartej kwarty celną "trójką" doprowadził do remisu. Mavs zaprzepaścili idealną szansę na wygraną. Przed akcją Serba na linii osobistych stawali Jason Terry i Jose Barea, ale nie byli w stanie umieścić piłki w koszu.

Później wszystko potoczyło się w myśl starej zasady, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić...


Orlando Magic - Phoenix Suns 122-102 (29-25, 29-27, 34-26, 30-22)

(Howard 25, Anderson 20 (10zb), Nelson 16 (10as) - Stoudemire 25 (14zb), Dudley 17, Dragić 15 (6as))

Toronto Raptors - Detroit Pistons 110-99 (24-28, 44-28, 17-21, 25-22)

(Bosh 25 (8zb), Bargnani 22 (12zb), Turkoglu 16 - Gordon 30, Villanueva 16, Bynum 16 (6as), Stuckey 13 (10zb))

Washington Wizards - Miami Heat 89-93 (17-31, 24-19, 25-16, 23-27)

(Arenas 32, Haywood 16 (11zb), Butler 13 (10zb) - Wade 40, Richardson 19 (9zb), Haslem 13)

New Jersey Nets - Denver Nuggets 94-122 (23-22, 28-28, 26-44, 17-28)

(Douglas-Roberts 19, Najera 14, Williams 13 - Lawson 23, Anthony 22, Martin 18 (10zb))

New York Knicks - Indiana Pacers 89-101 (25-21, 31-29, 18-23, 15-28)

(Harrington 22, Lee 20 (19zb), Chandler 11, Gallinari 11 - Granger 21, Jones 19 (12zb), Ford 16)

Minnesota Timberwolves - Boston Celtics 90-92 (27-22, 22-19, 23-31, 18-20)

(Pecherov 24, Jefferson 18, Brewer 13 - Rondo 18 (6as), Allen 14, Perkins 13)

Houston Rockets - Los Angeles Lakers 102-103 OT (22-22, 26-22, 26-29, 18-19, d. 10-11)

(Landry 20, Scola 16 (13zb), Ariza 15, Brooks 15 (6as) - Bryant 41, Bynum 17 (17zb), Artest 15)

New Orleans Hornets - Dallas Mavericks 114-107 OT (25-17, 25-31, 24-21, 23-28, d. 17-10)

(Paul 39, West 25 (10zb), Brown 18 - Terry 35, Dampier 16 (14zb), Nowitzki 12)

Sacramento Kings - Atlanta Hawks 105-113 (24-26, 31-30, 32-27, 18-30)

(Martin 29 (11zb), Thompson 22 (12zb), Evans 15 - Johnson 26, Crawford 26, Smith 14, Williams 13, Bibby 13)

Golden State Warriors - Memphis Grizzlies 113-105 (19-29, 38-27, 33-24, 23-25)

(Morrow 24, Ellis 24 (12as), Jackson 20, Maggette 20, Cirry 7 (9as) - Gay 29, Iverson 18 (7as), Ranolph 16 (10zb))

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×