Nie mieliśmy na nich leku - relacja ze spotkania Asseco Prokom Gdynia - Panathinaikos Ateny

Przed meczem z Panathinaikosem Ateny drużyna Mistrzów Polski nie była stawiana w roli faworyta. Goście to przecież aktualni Mistrzowie Euroligi, jedna z najlepszych drużyn w tych rozgrywkach mający w swoich szeregach takich zawodników jak Drew Nicholas, Dimitris Diamantidis albo Nikola Pekovic.

Błażej Ziemann
Błażej Ziemann

To spotkanie pokazało wyższość zespołowości nad indywidualnością. Panathinaikos zagrał jak prawdziwa drużyna, przez co zdobycze punktowe rozłożyły się na dziesięciu zawodników. Kolejnym czynnikiem była walka pod tablicami oraz obrona - to właśnie te elementy były w środowym spotkaniu najsłabszym ogniwem gdynian. Niesamowite spotkanie rozegrał Drew Nicholas, zdobywając siedemnaście punktów, z czego pięć po rzutach za trzy punkty.

Obie drużyny rozpoczęły pierwszą kwartę od twardej gry w obronie, starały się kryć swoich przeciwników na całym parkiecie. Niestety w wysokiej formie strzeleckiej był Drew Nicholas, który już w piątej minucie gry na swoim koncie miał osiem punktów. Tomas Pacesas przerwał grę, gdy goście prowadzili 14:6. Trener gospodarzy zdecydował się też wprowadzić po raz pierwszy w środowy wieczór Qyntela Woodsa oraz Harringtona. Świetnie w spotkanie wszedł ten pierwszy, był bardzo aktywny w ataku, co potwierdził między innymi wsadzając pięknie piłkę do kosza, wzbudzając tym samym ogromny aplauz u publiczności. W drużynie gości znakomicie rozdzielał piłki Dimitris Diamantidis, znajdując swoich partnerów. Ostatecznie Panathinaikos wygrał pierwszą odsłonę 25:13.

Druga kwarta rozpoczęła się zdecydowanie lepiej dla gospodarzy, którzy zaczęli walczyć o każdą piłkę. Przede wszystkim dodatkowy pozytywny napływ energii dał swojej drużynie Jan-Hendrik Jagla. Asseco Prokom zaczął nadrabiać dystans, wymuszając błędy u przeciwników. Niestety ogromne starania gdynian odrabiali Vassilis Spanoulis oraz Nicholas celnymi trójkami. Gospodarze tracili do Panathinaikosu już tylko pięć punktów przegrywając 27:32, tym samym o czas poprosił trener Zeljko Obradovic. Przerwa pozytywnie wpłynęła na jego drużynę, gdyż jego podopieczni zaczęli zdecydowanie mądrzej grać w ataku. Fantastycznie dzielili się piłką Diamantidis oraz Spanoulis, którzy napędzali całą grę gości. Niestety dla Mistrzów Polski dalej niesamowitą formę strzelecką prezentował Nicholas, który w ciągu dwudziestu minut trafił pięć rzutów za linii 6,25. Panathinaikos po drugiej kwarcie prowadził 45:33. Należy zauważyć, że podopiecznym Pacesasa udało się powstrzymać w ataku Nikola Pekovica, niestety nie byli przygotowani na świetną dyspozycję Drew Nicholasa.

Od początku drugiej połowy Asseco Prokom nie mógł się wstrzelić, ku również naszemu szczęściu podopieczni trenera Obradovica także mieli z tym problemy. Niestety już w czwartej minucie gry czwarte przewinienie złapał Pape Sow przez co musiał usiąść na ławkę rezerwowych. Od razu zaczął lepiej prezentować się Nikola Pekovic stając się tym samym liderem swojej drużyny. Gospodarze nie potrafili nadążyć za szybkim rozgrywaniem piłki przez Greków dlatego zawodnicy w zielonych strojach znajdywali się w łatwych pozycjach rzutowych. Błędy gdynian wykorzystywali niemiłosiernie przyjezdni, a trener Pacesas nie miał żadnego pomysłu na zmianę gry w obronie i ataku. Ostatnia kwarta tylko wydawała się potwierdzać słabość naszego jedynego rodzynka w Eurolidze. Zespół z Aten zagrał całą ławką, gdy następowały zmiany w ich zespole, to nie było widać gorszej gry, a wręcz przeciwnie każdy kolejny zawodnik wnosił lepszą jakość. Trener Asseco Prokomu nie potrafił pomóc swojej drużynie, udzielał im tylko kolejne wskazówki, które nic nie wnosiły, co więcej zawodnicy się go nawet nie słuchali. Z kolei goście bawili się w najlepsze, pokazali na czym tak naprawdę polega nowoczesna koszykówka.

Asseco Prokom Gdynia - Panathinaikos Ateny 65:75 (13:25, 20:20, 11:20, 21:10)

Asseco Prokom: Jagla 17, Ewing 16, Woods 15, Logan 12, Sow 3, Burrell 2, Harrington 0, Szczotka 0, Hrycaniuk 0

Panathinaikos: Nicholas 17, Pekovic 17, Diamatidis 8, Shermadini 8, Calathes 6, Spanoulis 5, Golemac 4,Tepic 4, Fotsis 3, Perperoglou 3

Tomas Pacesas: - Rozpoczęliśmy to spotkanie bardzo źle pod względem mentalnym. Moi zawodnicy wyszli sparaliżowani przez co mieliśmy problemy ze zdobyciem punktów. Zabrakło agresji w obronie oraz w ataku. Panathinaikos jest świetnym zespołem, oni znakomicie prezentują się w ataku. Niestety goście trafili z 7-8 metrów, a my nie mieliśmy na to leku.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×