Wynik biorę na siebie - rozmowa z Hubertem Wołąkiewiczem, obrońcą Lechii

Hubert Wołąkiewicz miał szansę być bohaterem meczu Lechii Gdańsk z GKS-em Bełchatów. Nie wykorzystał jednak rzutu karnego i ostatecznie bełchatowianie wygrali 2:0. Po meczu piłkarz ten wziął winę za porażkę na siebie.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

Michał Gałęzewski: W sobotnim meczu z Bełchatowem przegraliście 0:2, jednak do 25 minuty wyglądało to wspaniale. Co się stało później?

Hubert Wołąkiewicz: Ciężko powiedzieć. Gdy weszliśmy do szatni, to trener powiedział to samo - że mecz trwał do straty bramki, wszystko mieliśmy pod kontrolą. Później opadliśmy z sił i nie wierzyliśmy w swoje umiejętności. Tak ten mecz wyglądał i nie ma się z czego cieszyć. Na szczęście kolejny mecz już w środę. Trzeba się skoncentrować i wygrać.

W drugiej części meczu GKS się wami momentami nawet bawił. GKS rozgrywał piłkę między sobą na waszej połowie podając raz krótko, raz długo, a wy nie wiedzieliście co zrobić. Tak to przynajmniej wyglądało z trybun.

- Tak to wyglądało z trybun i tak to wyglądało z boiska. Bełchatów grał lepiej, trzymał się przy piłce, strzelił gola, później drugiego i wygrał spotkanie.

Strzelałeś rzut karny. Dlaczego nie udało ci się pokonać Sapeli?

- Po prostu przestrzeliłem. Źle uderzyłem. Czekałem do końca, nie trafiłem czysto w piłkę, mecz zakończył się wynikiem 2:0 i wynik ten biorę na siebie. Podobnie jak w meczu z Cracovią, w rozbiegu zrobiłem kroczek, aby zobaczyć w który róg rzuci się bramkarz.

Czy nie myśleliście, że przy takiej serii bramkarza Bełchatowa, jest on po prostu nie do pokonania?

- Nikt tak nie myślał. Ja nawet nie wiedziałem, że taka sytuacja ma miejsce. Szkoda, że nie strzeliłem bramki, bo mecz mógł się skończyć podziałem punktów.

Przy bramkach GKS-u chyba jednak nie masz sobie nic do zarzucenia? W obu sytuacjach asystował Kożans...

- Nie ma czegoś takiego, jak odpowiedzialność jednego zawodnika. Gdy traci się dwie bramki u siebie, to cała obrona za to odpowiada. Musimy wyciągnąć wnioski. Z Arką gramy w środę i zagramy lepiej, bo po prostu trzeba.

Dlaczego na własnym stadionie idzie wam gorzej, niż na wyjazdach? Wcześniej byliście uważani za zespół przede wszystkim własnego boiska...

- Ciężko powiedzieć i cały się zastanawiamy nad tym, dlaczego nie wychodzi.

Czy decyzja o wyjeździe do Straszyna na mini zgrupowanie była dobra?

- Na pewno trener chciał, żebyśmy odpoczęli. Każdy ma w domu swoje obowiązki, a my mamy przed sobą ciężki tydzień i musimy się podnieść.

No właśnie. Przed wami mecz z Arką. Trzy ostatnie mecze derbowe były wygrane i chyba wypada podtrzymać tą dyspozycję.

- Zrobimy wszystko, żeby tak było i na pewno będziemy do tego dążyć.

Arka zremisowała na wyjeździe z Piastem 2:2. Czy dobry wynik gdynian ma jakieś znaczenie przed meczem derbowym?

- Na pewno może ich to podbudować i Arka musi zbierać punkty również na wyjazdach. Na meczach wyjazdowych idzie nam jednak bardzo dobrze i mam nadzieję, że w środę to pokażemy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×