Tomasz Rosiński: W miarę upływu turnieju grałem gorzej

Tomasz Rosiński uznany był za bohatera meczu Polski ze Szwecją. Później jednak ciężko było się doszukać spotkania, w którym właśnie "Rosa" odegrałby kluczową rolę. W Austrii środkowy rozgrywający Vive Kielce i reprezentacji Polski zebrał jednak bezcenne doświadczenie, które - miejmy nadzieję - zaprocentuje w przyszłości

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik

Zdaniem Tomasza Rosińskiego przyczyn porażki w meczu o trzecie miejsce trzeba upatrywać w żelaznej defensywie Islandii. - Mieliśmy problemy z rozgryzieniem defensywy Islandczyków w pierwszej połowie. W drugiej to my zaskoczyliśmy w obronie i zdobywaliśmy bramki z kontrataków. Mogliśmy nawet ten mecz zremisować, ale niestety w końcówce zabrakło zimnej krwi - ocenił popularny "Rosa"

Co spowodowało odmianę gry Polaków w drugiej połowie meczu? Bynajmniej nie męska rozmowa w szatni. - W szatni w przerwie było spokojnie. Trener dał nam kilka wskazówek, które mieliśmy zrealizować w drugiej połowie no i one zadziałały. Do tego, co udało się rzucić, mieliśmy jeszcze kilka okazji, by trafić i dojść Islandczyków. Niestety, to się nie udało - uważa Rosiński.

Rosiński - podobnie jak inni reprezentanci - nie zgadza się z opinią, że Polacy przegrali mecz o brąz mentalnie po kontrowersyjnej porażce z Chorwacją. - Każdy chciał zdobyć brązowy medal i nie sądzę, że myśleliśmy jeszcze o przegranym półfinale z Chorwacją. Islandczycy zagrali bardzo konsekwentnie, bardzo dobre taktycznie w obronie w pierwszej połowie. Nie potrafiliśmy sobie z tym poradzić. Na drugą połowę wyszliśmy z zupełnie innym nastawieniem, wiedzieliśmy co, gdzie i jak zaatakować - tłumaczy Rosiński.

Czwarte miejsce, sukces to czy porażka? Można to rozpatrywać w różnych kategoriach.
- Jest to sukces, bo przeszliśmy przez fazę grupową i fazę główną turnieju jak burza. Chcieliśmy wygrać półfinał, a kiedy to się nie udało, skupiliśmy się na walce o brązowy medal. Ciężko teraz powiedzieć coś mądrego. Na pewno bardzo chcieliśmy zdobyć ten medal, ale niestety nie udało się - mówił smutny rozgrywający Polakow.

Dla Tomasza Rosińskiego Mistrzostwa Europy były pierwszą przygodą z wielkim międzynarodowym szczypiorniakiem. Jak ocenia swój debiut w tak ważnej imprezie? - Na pewno nie był to taki turniej jaki bym sobie wymarzył. Początek może był niezły. Później jednak nie było już tak dobrze. Im dalej wchodziłem w turniej, w kolejne mecze, tym było chyba gorzej. Miałem większe ambicje i chciałem zagrać jeszcze lepiej. Na pewno jednak EURO 2010 było dla mnie świetną lekcją, z której wyniosę doświadczenie i wyciągnę wnioski- kończy urodzony w Ostrowie Wielkopolskim reprezentant Polski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×