Start bliski sprawienia niespodzianki - relacja z meczu Start Elbląg - Łączpol Gdynia

17. kolejka przez wielu sympatyków żeńskiego szczypiorniaka została już nazwana "kolejką cudów". Niespodziewanie zwycięstwa odniosły zespoły KPR Jelenia Góra oraz Zagłębia Lubin, którzy objęli prowadzenie w tabeli. Niewiele brakowało, a równie zaskakującym wynikiem zakończyłoby się spotkanie w Elblągu. Start jednak nie wytrzymał presji ostatnich 10 minut i ostatecznie uległ Łączpolowi Gdynia 33:34 (19:17).

Maciej Biegajewski
Maciej Biegajewski

Gdynianki rozpoczęły mecz bardzo ospale i popełniły kilka prostych błędów, co momentalnie wykorzystały zawodniczki Startu. Po bramkach Katarzyny Stradomskiej i Hanny Sądej elblążanie zgromadzeni na trybunach mogli cieszyć się z prowadzenia 2:0. Dwubramkowa przewaga gospodyń nie trwała długo, bo już wkrótce przyjezdne zaczęły odrabiać straty, by już w 12. minucie po golu eks-zawodniczki Startu, Katarzyny Koniuszaniec wyjść na prowadzenie 11:10. Od tego momentu żaden zespół nie wypracował sobie wyraźnej przewagi, a gra była bardzo wyrównana. Warto zauważyć, że piłkarki Startu popełniały zdecydowanie mniej błędów w porównaniu z poprzednimi meczami. Przełomowym momentem w spotkaniu była 17. minuta, gdy elblążanki za sprawą Moniki Pełki-Fedak i Hanny Sądej zdobyły dwa gole przewagi nad Łączpolem. Prowadzenia nie oddały już do końca pierwszej połowy i do przerwy mieliśmy wynik 19:17.

W drugiej połowie gospodynie ruszyły do ataku z jeszcze większym impetem. Już po ośmiu minutach odskoczyły rywalkom na cztery bramki. Kibice przecierali oczy ze zdumienia. Start prowadził z kandydatkami do medalu 24:20. W wielu obudziła się nadzieja, że może w końcu uda się pokonać wyżej notowanego przeciwnika. Ich emocje zostały jednak wystawione na ciężką próbę, gdyż późniejszy przebieg gry mógł najwierniejszych fanów przyprawić o zawał serca. Gdynianki nie złożyły broni i po celnych rzutach Karoliny Szwed oraz Karoliny Sulżyckiej wyrównały stan rywalizacji. Momentalnie jednak znowu Start wyszedł na prowadzenie za sprawą ładnej bramki z drugiej linii Edyty Szymańskiej. Prawdziwe emocje rozpoczęły się jednak na kilka minut przed końcowym gwizdkiem arbitrów. Edyta Grudka zaliczyła celne trafienie i jej zespół był o krok od historycznego, pierwszego zwycięstwa nad Łączpolem Gdynia. Szczypiornistki oraz trener Startu nie wytrzymali jednak napięcia i zespół ukarany został podwójnym wykluczeniem. Wykorzystały to gdynianki, które najpierw doprowadziły do wyrównania po bramce Karoliny Sulżyckiej, a następnie Patrycja Kulwińska zdobyła gola na wagę kompletu punktów. Po regulaminowym czasie gry elblążanki miały szansę na wyrównanie, ale piłka po rzucie Moniki Pełki-Fedak z rzutu wolnego odbiła się od szczelnego muru Łączpolu Gdynia. Końcowy rezultat brzmiał 33:34 (19:17).

Była to piąta porażka na własnym parkiecie obecnego trenera Startu Andrzeja Drużkowskiego. Okazje do rehabilitacji przed własną publicznością elblążanki będą miały już za tydzień, gdy zmierzą się z beniaminkiem rozgrywek KSS Kielce.

Start Elbląg - Vistal Łączpol Gdynia 33:34 (19:17)

Start: Miecznikowska, Agnieszka Kordunowska - Stelina 3, Stradomska 7, Sądej 6, Szymańska 3, Grudka 4, Fedak-Pełka 3, Knoroz 3, Szklarczuk, Dolegała 3, Anita Kordunowska 1.

Łączpol: Mikszto, Brzezińska - Sulżycka 4, Kulwińska 4, Koniuszaniec 5, Stachowska 3, Szwed 8, Głowińska 5, Kotowa, Głowińska, Lipska 1, Jędrzejczyk 2, Białek 1.

Widzów: ok.350.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×