Dariusz Olszewski: Znamy swoje miejsce w szeregu

Po porażkach z KPR Jelenia Góra i SPR-em Lublin, Zgoda Ruda Śląska wreszcie zwycięska. W niedzielę pewnie pokonała beniaminka z Wrocławia 36:25. Trener Dariusz Olszewski jest zadowolony z wygranej, jednak wciąż rozpamiętuje przegraną z jeleniogórzankami.

Filip Gracek
Filip Gracek

Tylko w pierwszej połowie AZS AWF Wrocław miał coś do powiedzenia w konfrontacji ze Zgodą Ruda Śląska. Po przerwie przyjezdne całkowicie zdemolowały wrocławską obronę i wygrały jedenastoma bramkami. - Bardzo się cieszymy ze zwycięstwa. Po nieoczekiwanej porażce z KPR Jelenia Góra i solidnym laniu jakie urządził nam SPR Lublin musieliśmy się odbudować. Głównie psychicznie, bo fizycznie jesteśmy dobrze przygotowani. I ku naszemu zadowoleniu - udało się - powiedział po meczu Dariusz Olszewski, szkoleniowiec Zgody.

Zgoda była bezsprzecznym faworytem tego spotkania, ale wrocławianki nie zamierzały sprzedać tanio skóry. Do meczu przystąpiły bardzo ambitnie i z początku napędziły gościom sporo strachu. - Wbrew pozorom nie było to łatwe spotkanie. Pierwsze trzydzieści minut było bardzo zacięte. Mieliśmy problemy z wyprowadzaniem kontrataków, czy trafianiem z czystych pozycji. Natomiast po rozmowie w szatni nastąpiła poprawa i druga połowa była w naszym wykonaniu całkiem dobra - tłumaczył Olszewski.

Kolejny słaby mecz odnotowała, paradoksalnie najlepsza strzelczyni Zgody, Katarzyna Gleń. Spędziła na parkiecie wystarczająco dużo czasu, by wpisać się na listę strzelców, jednak bezskutecznie. Drugi mecz z rzędu zakończyła bez zdobyczy bramkowej. - Kasia ma lekki spadek formy i musi nad tym popracować - niepokoił się Olszewski. Godnie zastąpiła ją jednak koleżanka z zespołu, Małgorzata Krzymińska, która z dużą swobodą zdobyła dziesięć bramek. - Gosia gra już któryś z kolei dobry mecz. Ja jednak wyznaję zasadę, że grają wszystkie zawodniczki i żadnej nie wyróżniam.

Ponieważ 1 lutego Zgoda rozegrała awansem mecz 19. kolejki, teraz ma prawie dwa tygodnie wolnego. Za dwanaście dni zagrają z Zagłębiem Lubin. - Ta przerwa nam się niewątpliwie przyda. Mamy w kadrze trochę kontuzji. W niedzielę graliśmy tylko z jedną bramkarką, bo Weronika Mieńko doznała urazu i była tylko naszym "straszakiem" na ławce. Znamy jednak swoje miejsce w szeregu i wiemy z kim gramy 20 lutego, ale będziemy walczyć - zapowiada Olszewski. Zapytany czy wierzy w zwycięstwo, odpowiedział: - Nie byłbym trenerem, gdybym nie wierzył. Aczkolwiek zdaję sobie sprawę, jaką klasę prezentuje nasz najbliższy przeciwnik.

Dzięki zwycięstwu nad AZS AWF-em Wrocław, Zgoda awansowała na czwarte miejsce w tabeli, ale będący za nią Łączpol Gdynia ma dwa zaległe spotkania. Z piątego miejsca przed play-offem piłkarki ręczne z Rudy Śląskiej mogą sprawić niespodziankę i wyeliminować któryś z czołowych zespołów. - Gdy obejmowałem ten zespół, we wrześniu wszyscy fachowcy piłki ręcznej twierdzili, że nam będzie ciężko wygrać jakikolwiek mecz. Wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jesteśmy na piątym miejscu w tabeli, możemy spaść tylko jedną lokatę niżej. Grając w play-offach czy to z Piotrcovią, czy to z Łączpolem, będziemy w gorszej sytuacji bo zagramy ewentualnie dwa mecze na wyjeździe. Natomiast do każdego meczu trzeba podchodzić z wiarą w zwycięstwo i jeśli się uda, to będę szczęśliwy, jeśli nie - trudno, taki jest sport. Ale po meczu trzeba mieć świadomość, że zrobiło się wszystko, by zwyciężyć. Tego nie było z Jelenią Górą, dlatego mamy do siebie o to żal - kończy Olszewski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×