Bat, honor i solidarność, czyli metody trenera Baniaka

- Wielka solidarność panowała w zespole, solidarność o wynik - mówił w sobotę po meczu z Dolcanem Ząbki trener Motoru Lublin, Bogusław Baniak, który dzięki wygranej z ząbkowską drużyną wykonał pierwszy krok w drodze do końcowego sukcesu, czyli uratowania Motoru przed degradacją.

Jerzy Mitczuk
Jerzy Mitczuk

Trener Bogusław Baniak nie należy do osób, które rezygnują przed zakończeniem walki. Wydaje się, że dla lubelskiej drużyny jest to idealny człowiek na okres, w którym znajduje się obecnie klub. Przed rundą jesienną Motor tracił aż dziesięć punktów do ostatniej drużyny nie znajdującej się w strefie spadkowej. W ostatnią sobotę jego drużyna zdobyła swoje pierwsze punkty a nadzieje na utrzymanie odżyły - To nie jest już ten Motor, który sobie wygrywa a potem odpuszcza i ostatecznie przegrywa. Atmosfera, jaka panuje w zespole, to coś wspaniałego i myślę, że zrobiliśmy jakiś mały krok. Na utrzymanie oczywiście są iluzoryczne szanse, ale ja twierdzę, że dopóki jest piłka w grze, póki kibice i wszyscy ludzie dobrej woli w Lublinie, którym zależy na Motorze, chcą utrzymać I ligę w Lublinie, to my walczymy do końca! - zapowiada z werwą Baniak.

W przerwie zimowej z Lublina odeszło, ale i przybyło również wielu nowych zawodników. - Nasz pierwszy sukces, a myślę, że będzie ich więcej, stawia nas w lepszej pozycji. Oczywiście uważam, że to nie tylko zasługa piłkarzy i moja. Dziękuję władzom klubu, które ściągnęły niektórych graczy tuż przed ligą, bo teraz okazuje się, że mogą oni być przydatni - mówił dalej trener Motoru.

W porównaniu do meczu z Sandecją na inaugurację wiosny Baniak przeprowadził kilka zmian w jedenastce na spotkanie z Dolcanem. Miały one duży wpływ na sobotnią wygraną. Dzięki nim niektórzy zawodnicy Motoru zrozumieli, ze filozofia nowego trenera polega na tym, aby zostawiać całe swoje zdrowie i umiejętności na boisku, nawet jeżeli nie są one wysokie. - Zmiany dokonane w składzie po meczu z Sandecją okazały się trafne. Spotkanie w Lublinie pokazało, ze niektórym presja pęta nogi. Ja rozumiem, że ktoś nie potrafi szybko biegać, czy jest słaby technicznie. Ale u mnie w drużynie nie ma miejsca na ludzi bez twarzy i honoru, zagrają za to ci, którzy dadzą z siebie wszystko. Liczyłem, ze już tydzień temu mechanizm, który stworzyłem zadziała, jednak stało się to dopiero w ostatnią sobotę - tłumaczył Baniak.

Po spotkaniu z Dolcanem szkoleniowiec lublinian był w tak świetnym humorze, że podzielił się swoim spostrzeżeniem z trenerem przeciwnika na temat jednego z zawodników Dolcanu. - Chciałbym jeszcze coś podpowiedzieć trenerowi Mroczkowskiemu, który ma pod swoimi skrzydłami Benjamina Imeha, który tak się składa, że był w dwóch drużynach, które ja prowadziłem i niestety z tego co widziałem w dzisiejszym meczu nie był on odpowiednio motywowany do gry. Na takich graczy jak on należy stosować metodę bata. Jest on tak leniwym zawodnikiem, że trzeba być dla niego bardzo surowym i nie odpuszczać - zakończył Baniak.

Bez względu na to, czy Motor się utrzyma czy też nie, jedno jest pewne - Baniaka w tym klubie będą pamiętać jako kogoś, kto dał nadzieję na utrzymanie nawet w beznadziejnej sytuacji.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×