Trzy punkty jadą do Bielska-Białej - relacja z meczu Znicz Pruszków - Podbeskidzie Bielsko-Biała

Znicz Pruszków przegrał u siebie z Podbeskidziem Bielsko-Biała 0:1. Tym samym w dwóch tegorocznych spotkaniach zgromadził zaledwie 1 punkt i wciąż znajduje się w strefie spadkowej. Goście dzięki temu zwycięstwu zbliżą się do środka tabeli i będą mogli w spokoju oczekiwać następnych spotkań. Ekipa pruszkowska zaś w każdym następnym meczu potrzebuje punktów, gdyż w innym wypadku marzenia o utrzymaniu w I lidze mogą stać się nierealne.

Dominik Senkowski
Dominik Senkowski

W pierwszym tegorocznym ligowym spotkaniu na własnym boisku Znicz Pruszków uległ Podbeskidziu 0:1. Tym samym powrót do Pruszkowa Jacka Grembockiego ciężko uznać za udany. W poprzedniej kolejce Znicz tylko zremisował na wyjeździe z GKP Gorzów, szczęśliwie strzelając wyrównującą bramkę w 90 minucie. W spotkaniu z Góralami fortuna była po stronie gości, którzy zwycięskiego gola strzelili 3 minuty przed końcem regulaminowego czasu gry. Dwie godziny przed rozpoczęciem spotkania w Warszawie i okolicach zaczął padać śnieg i do końca nie było wiadomo czy mecz nie zostanie przełożony. O 18:05 Jacek Walczyński gwizdnął jednak pierwszy raz w tym spotkaniu i obu drużynom przyszło zmagać się w tym ważnym spotkaniu w ciężkich warunkach.

Od pierwszych minut do ataku ruszyli zawodnicy gospodarzy, którzy próbowali często strzelać, gdyż śliska murawa utrudniała bramkarzom w dzisiejszym meczu pewne interwencje. Od początku aktywny był nowy nabytek pruszkowskiej ekipy Kamil Biliński, który już w 1 minucie oddał strzał zza pola karnego, lecz był on bardzo niecelny. Pierwszą dogodną okazję do zdobycia bramki goście mieli w 9 minucie. Piotr Malinowski uderzał z rzutu wolnego z około 25 metrów, ale piłka trafiła w mur. W odpowiedzi akcję napastników Znicza zakończył strzałem Biliński, lecz i tym razem jego uderzenie minęło światło bramki Richarda Zajaca. W 13 minucie dobrym dośrodkowaniem z lewej strony popisał się obrońca Piotr Klepczarek, a wybita piłka przez obrońców Podbeskidzia trafiła pod nogi Bartosza Osolińskiego, którego strzał był jednak minimalnie niecelny. W 22 minucie ponownie dobrą akcją popisał się Bilinski, który minął obrońcę gości i podał do ustawionego w polu karnym Tomasz Feliksiaka, zaś doświadczony piłkarz poślizgnął się i nie zdołał przejąć futbolówki. W 25 minucie dobrą okazję do zdobycia gola mieli gospodarze z rzutu wolnego. Strzał Marcina Wojciechowskiego wybił na rzut rożny bramkarz Górali.

W pierwszej połowie aktywny był również nowy zawodnik Znicza - Piotr Kasperkiewicz, który oddał kilka strzałów na bramkę rywala, lecz żaden z nich nie stanowił zagrożenia dla bramkarza Podbeskidzia. Goście w pierwszej połowie również starali się inicjatywę i zazwyczaj kończyło się to wywalczeniem rzutu rożnego. Po za tym ich akcjom brakowało dokładności i nie stanowiły wielkiego zagrożenia dla bramki Adriana Bieńka. W doliczonym czasie gry pierwszej połowie świetne po dobrym uderzeniu piłki przez Feliksiaka Zajac przeniósł piłkę nad poprzeczkę.

Druga połowa rozpoczęła się również od ataków gospodarzy, w grze których widać było duże zaangażowanie i chęć walki lecz nie przekładało się to na tworzenie dobrych okazji do zdobycia bramki. Pierwszą dobrą okazję zawodnicy Znicza stworzyli w 66 minucie, kiedy to Wojciechowski świetnie podał do Bilińskiego, lecz uderzenie byłego króla strzelców Młodej Ekstraklasy zostało zablokowane przez defensorów drużyny gospodarzy. W 71 minucie Malinowski znów próbował z rzutu wolnego, a piłka po rykoszecie wyszła rzut rożny. Kilka następnych minut to przewaga optyczna gości, z której jednak nie wiele wynikało. Dośrodkowania pomocników Podbeskidzia były nieudane. Goście mieli znów kilka rzutów wolnych, których jednak nie potrafili zamienić na bramkę. Najbliżej tego byli w 75 minucie gdy wpierw uderzał Łukasz Ganowicz z 25 metrów w mur, zaś strzał Rafała Jarosza pewnie wyłapał Bieniek. W 83 minucie niewiele brakowało, a gospodarze prowadziliby w tym meczu. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Wojciechowskiego i następnie centrze z boku boiska piłka przeleciała wzdłuż bramki, a żaden z zawodników Znicz nie potrafił jej wpakować do siatki. Gdy wydawało się iż mecz zakończy się bezbramkowym remisem, w 87 minucie Podbeskidzie zdobyło bramkę z rzutu wolnego. Źle w tej sytuacji zachowali się obaj środkowi obrońcy gospodarzy, którzy pozwolili by Piotr Bagnicki mógł oddać strzał z 2 metrów i wyprowadzić Górali na prowadzenie. W ostatnich minutach wynik nie uległ zmianie i goście mogli się cieszyć z cennych trzech punktów.

Znicz Pruszków przegrał u siebie z Podbeskidziem 0:1. Z pewnością nie tak wyobrażał sobie początek rundy wiosennej trener Jacek Grembocki. Były opiekun Polonii Warszawa wrócił do Pruszkowa by utrzymać zespół na zapleczu ekstraklasy lecz do zrealizowania tego zadania jeszcze bardzo długa droga.


Znicz Pruszków - Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:1 (0:0)
0:1 - Bagnicki 87'

Składy:

Znicz Pruszków: Bieniek - Januszewski, Radler, Klepczarek, Jędrzejczyk, Osoliński, Kasperkiewicz, Wojciechowski, Piesio (70' Rackiewicz), Feliksiak (77' Cichos), Biliński (86' Tatar).

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Zajac - Ganowicz, Osiński, Kanik, Konieczny, Matawu, Malinowski (90+3' Cieluch), Matusiak, Jarosz, Rocki (82' Patejuk), Bagnicki.

Żółte kartki: Bieniek, Jędrzejczyk (Znicz), Kanik (Podbeskidzie).

Sędzia: Jacek Walczyński (Lublin).

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×